Białoruś nie zamierza na razie reagować na amerykański projekt rozmieszczenia elementów systemu obrony rakietowej w Europie Środkowej, któremu tak gwałtownie przeciwstawia się Moskwa.
- Po pierwsze, w Europie jeszcze nie ma żadnych tarcz antyrakietowych, a po drugie, to [reakcja na amerykańskie plany - red.] wielkie pieniądze, których na razie nie mamy - powiedział Łukaszenka w obszernym wywiadzie dla białoruskich mediów. Jego fragmenty cytuje agencja BIEŁTA.
Łukaszenka podkreślił przy tym, że wspiera stanowisko Moskwy w tej sprawie.
USA chce rozmieścić do dziesięciu silosów z pociskami antyrakietowymi w Polsce oraz system radarowy w sąsiadujących Czechach. Stosowne umowy już zostały zawarte, choć przyszłość całego projektu nie jest pewna. Przyszły prezydent Barack Obama kwestionuje bowiem efektywność całego systemu. Tymczasem, dla Rosji przedsięwzięcie jest zagrożeniem własnego bezpieczeństwa. Moskwa wytoczyła wiele gróźb, w tym zapowiedź rozlokowania rakiet Iskander w obwodzie kaliningradzkim, przy granicy z Polską.
Wymagania UE nie do spełnienia
Dziennikarze pytali o ewentualne próby zwrócenia się w stronę Zachodu i zabiegania o członkostwo w Unii Europejskiej i NATO. Mińsk podobnych zamiarów nie ma. Białoruś powinna dążyć do tego, by być cichą przystanią dla kapitału i inwestorów, a nie dołączać do jakichkolwiek bloków - odpowiedział białoruski lider.
W październiku UE zadecydowała o ociepleniu stosunków z reżimem Łukaszenki i zawieszono sankcje wizowe wobec przedstawicieli reżimu. "Europejczycy zaczęli rozumieć", że ich wymagania nie są możliwe do przyjęcia - ocenił Łukaszenka w czwartkowym wywiadzie.
Białoruski prezydent oznajmi także, że opowiada się za normalizacją stosunków z Waszyngtonem. - Chciałoby się by nowa administracja to rozumiała - powiedział białoruski prezydent.
Źródło: PAP