Wypracowaliśmy dobry kompromis, Wielka Brytania ma dużo możliwości łagodnego wyjścia z UE - mówił w Brukseli po zakończeniu specjalnego unijnego szczytu w sprawie brexitu premier Mateusz Morawiecki. Wykluczył jednocześnie możliwość renegocjacji umowy o opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię.
W nocy ze środy na czwartek 27 państw UE i Wielka Brytania zgodziły się na elastyczne przedłużenie brexitu do 31 października. Brytyjska premier wnioskowała o przełożenie daty wyjścia na koniec czerwca.
Cześć państw członkowskich była gotowa zaakceptować propozycję szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, która zakładała elastyczne przedłużenie procesu brexitu do wiosny 2020 roku. Na to nie było jednak zgody Francji, stąd ostateczna kompromisowa data 31 października 2019 roku.
- Robiliśmy wszystko, żeby znaleźć termin, który będzie wystarczająco odległy, który będzie dawał szanse pani premier May na wyjście z tego impasu ratyfikacyjnego. To się udało - powiedział dziennikarzom po zakończeniu obrad w nocy ze środy na czwartek szef polskiego rządu.
Przyznał, że nie było pełnego konsensusu na początku, ale metodą kompromisową udało się wypracować rozwiązanie, które przewiduje, że jeżeli Brytyjczycy wezmą udział w wyborach do europarlamentu, to proces ich wychodzenia z UE zostaje przesunięty na 31 października.
Jak tłumaczył, później ukonstytuuje się nowa Komisja Europejska i trudniej byłoby kontynuować funkcjonowanie w UE ze Zjednoczonym Królestwem.
"Nie przewidujemy zmian w umowie wyjścia"
Premier mówił, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem teraz jest wyjście Wielkiej Brytanii w oparciu o przegłosowaną przez Izbę Gmin umowę wyjścia. Zastrzegł, że jeśli ten kraj zdecydowałby się pozostać w UE, to Polska będzie się z tego cieszyć.
Premier Morawiecki zaznaczył, że na tym etapie nie jest rozważana opcja renegocjacji porozumienia rozwodowego. - Nie przewidujemy zmian w umowie wyjścia. Ona została bardzo dobrze wynegocjowana przez Michela Barniera - ocenił.
Szef rządu przestrzegał przed lekceważeniem twardego brexitu, bo jak mówił, mógłby on być potencjalnym katalizatorem dużego zawirowania, również gospodarczego. - Pamiętamy, już ponad dziesięć lat temu upadek banku Lehman Brothers rozpoczął poważny kryzys w Europie. Nieuporządkowany brexit ma w sobie potencjał mocno kryzysowy - stwierdził.
Morawiecki wyjaśniał, że z tego między innymi powodu Polska dąży do tego, żeby twardego brexitu nie było. Jego zdaniem ci, którzy "igrają" z tą sprawą, nie do końca zdają sobie sprawę z ryzyka, jakie się z tym wiąże.
"Nie chcemy w sprawie brexitu spotykać się co miesiąc"
- Były takie kraje członkowskie Unii Europejskiej, które rzeczywiście bardziej zdecydowanie parły do krótkich terminów - przyznał. Dodał przy tym, że Polska optuje za tym, żeby dać czas Wielkiej Brytanii do wypracowania konsensusu w parlamencie po to, żeby zakończyć trwający obecnie kryzys ratyfikacyjny.
Jego zdaniem Zjednoczone Królestwo cały czas ma dużo możliwości wypracowania łagodnego wyjścia z UE.
- Nie chcemy co miesiąc, co dwa miesiące, czy co parę tygodni, jak ostatnio, spotykać się w tej sprawie w Brukseli i stąd ta propozycja, którą złożyliśmy i o której dzisiaj też mówiło kilka innych krajów: ona została przyjęta koniec końców jako wersja kompromisowa - powiedział Morawiecki.
Zwrócił też uwagę, że konsekwencją decyzji szczytu jest utrzymanie w mocy tego, co dla Polski jest najważniejsze, czyli zagwarantowanie praw Polaków na Wyspach Brytyjskich. - Jeśli będzie zaakceptowana umowa wyjścia, to ten interes jest tam szczegółowo opisany, a jeśli nie, to mamy nasze bilateralne uzgodnienia z panią premier May - podkreślił szef rządu.
Autor: asty//now / Źródło: PAP