Rafałek miał tylko 19 dni. Matka niemowlęcia przed sądem

Kobieta jest oskarżona o znęcanie się nad dzieckiem i doprowadzenie do jego śmierci
Gorzów Wielkopolski. Śmierć 19-dniowego Rafałka. Matka przed sądem
Źródło: TVN24

Nawet dożywocie grozi matce niemowlęcia, które trafiło do szpitala z poważnymi obrażeniami ciała. Stan 19-dniowego Rafałka był na tyle poważny, że dziecka nie udało się uratować. W środę ruszył proces w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadła matka chłopca.

W Sądzie Okręgowym w Gorzowie Wielkopolskim ruszył w środę proces Julianny K. Kobieta jest oskarżona o znęcanie się nad dzieckiem oraz spowodowanie ciężkich obrażeń ciała, które doprowadziły do śmierci Rafałka.

- W okresie od 3 czerwca do 19 czerwca 2024 roku w Gorzowie Wielkopolskim psychicznie i fizycznie znęcała się nad osobą nieporadną z uwagi na wiek, to jest nad synem noworodkiem Rafałem - czytał w akcie oskarżenia prokurator Łukasz Oleksiak z Prokuratury Rejonowej w Gorzowie

CZYTAJ TEŻ: Rafałek miał tylko 19 dni i poważne obrażenia głowy. "Niech z tej tragedii wyniknie jakieś dobro"

Wyliczał, że kobieta wielokrotnie krzyczała na dziecko, spowodowała u niego siniec lewego policzka, a także gwałtownie potrząsała jego ciałem tak, że głowa dziecka odchylała się w różnych kierunkach, co doprowadziło do złamania obojczyka, krwiaków przymózgowych, krwawienia podpajęczynówkowego szwów czaszkowych i masywnego wylewu siatkówki. Doprowadziła w ten sposób do powstania ciężkiego uszczerbku na jego zdrowiu, które skutkowało jego śmiercią. Chłopczyk zmarł 20 czerwca 2024 roku.

Ponadto kobieta oskarżona została o znęcanie się nad dwoma kotami.

Juliannie K. grozi od 5 lat pozbawienia wolności do dożywocia.

Płakała, mówiła, że Rafałek jej wypadł

Kobieta podczas rozprawy nie przyznała się do winy. W sądzie rozpłakała się i przedstawiła własną wersję wydarzeń. - Rafałek mi wypadł, byłam przemęczona. Partner mi nie pomagał, tylko raz go przewinął - mówiła.

Według niej w nocy z 18 na 19 czerwca dziecko uderzyło o barierki w łóżeczku. - Próbowałam obudzić partnera, ale on się nie ruszył. Nie było widać żadnych skutków. Wszystko było w porządku, bo jeszcze rano go karmiłam. Około godz. 11 po wyjściu z toalety zorientowałam się, że dziecko ciężko oddycha. Akurat weszła do domu moja mama, poprosiłam ją, żeby zadzwoniła na pogotowie. Pojechałam z synem do szpitala. Mój partner został w domu, bo miał iść do pracy. Jednak nie poszedł do pracy i po jakimś czasie przyjechał do szpitala - relacjonowała.

Kobieta zarzekała się też, że "w życiu nie uderzyła kotów" , a jedynie czasem na nie krzyknęła.

Dziecko trafiło do szpitala, zmarło po dobie

Pod koniec czerwca 2024 roku do Wielospecjalistycznego Szpitala w Gorzowie Wielkopolskim przewieziono karetką 19-dniowe dziecko. Chłopiec miał obrażenia wewnętrzne głowy. Lekarze od początku określali stan chłopca jako krytyczny. Podejrzewali, że dziecko mogło być ofiarą przemocy, dlatego niezwłocznie zaalarmowali służby. Rafałek przebywał w placówce dobę, potem zmarł.

Okoliczności śmierci badała Prokuratura Rejonowa w Gorzowie Wielkopolskim. W pierwszych dniach śledztwa zatrzymano 25-letnią matkę, 27-letniego ojca oraz babcię dziecka. Jak informowali wówczas śledczy, rodzice złożyli obszerne wyjaśnienia, ale nie potrafili wskazać w jaki sposób doszło do obrażeń. Oboje usłyszeli zarzuty znęcania się nad osobą nieporadną i spowodowania ciężkich obrażeń, które doprowadziły do śmierci dziecka. Żadne z nich nie przyznało się do zarzucanych czynów. Babcię przesłuchano w charakterze świadka i zwolniono do domu.

Prokuratura zakończyła śledztwo w lutym 2025 roku. Ostatecznie w akcie oskarżenia sformułowano tylko zarzuty dla Julianny K. Jak zeznawała w środę kobieta, jej partner miał w ogóle nie interesować się dzieckiem. - Grał, oglądał telewizję lub robił obiad. Przy dziecku w ogóle mi nie pomagał - mówiła.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: