Albo okup, albo śmierć dziecka - taki wybór dał 33-latek ojcu dwuletniej dziewczynki spod Łęczycy (woj. łódzkie). Autor gróźb najpierw żądał 20, a potem 200 tys. złotych "za spokój". 33-latek ostatecznie nie dostał ani złotówki, został za to zatrzymany przez policję. Twierdzi, że groźby wysyłał po alkoholu.
Wiadomości SMS z groźbami ojciec dwuletniej dziewczynki dostawał od 10 grudnia.
- Stawką za życie dziecka w pierwszej wersji była kwota 20 000 złotych, a następnie 200 000 - mówi podkom. Agnieszka Ciniewicz z łęczyckiej policji.
Autor gróźb wskazał rodzicom miejsce, w którym mieli zostawić pieniądze. Do przekazania okupu jednak nie doszło - dzięki łęczyckim policjantom, których zaalarmował ojciec dwulatki.
- Trop, który wskazał pokrzywdzony okazał się nietrafiony, więc policjanci niezwłocznie uruchomili kolejne procedury - wyjaśnia podkom. Ciniewicz.
"Nie chciałem zrobić jej krzywdy"
Policyjne ustalenia były już trafne. Funkcjonariusze zatrzymali 33-letniego znajomego szantażowanej rodziny. Mężczyzna przyznał się do wysyłania wiadomości z żądaniem okupu.
Prokuratorom podczas przesłuchania powiedział, że "nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć swojego postępowania". Sugerował, że wysyłał wiadomości pod wpływem alkoholu.
- Twierdził, że nie miał zamiaru zrobić krzywdy dziewczynce i bardzo żałuje swojego zachowania - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Teraz stanie przed sądem, grozi mu do 10 lat więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łęczycy