Kierowca samochodu osobowego zjechał z drogi i z dużą siłą uderzył w drzewo. 65-latkowi, który siedział za kierownicą, nic się nie stało. Wyszedł z samochodu i dzwonił po pomoc drogową. Wtedy nadjechał inny samochód, wpadł w w poślizg w tym samym miejscu i zabił stojącego na poboczu mężczyznę.
Do wypadku doszło w poniedziałek rano pod Brzezinami (woj. łódzkie).
- Przed godz. 8 kierujący samochodem osobowym stracił panowanie na łuku drogi i uderzył w drzewo - mówi sierż. sztab. Mariusz Chmiel z policji w Brzezinach.
Kierowca nie ucierpiał w wypadku. Wyszedł z samochodu i obejrzał uszkodzenia. Potem wyjął telefon i zaczął dzwonić po pomoc drogową. Cały czas stał na poboczu.
- Wtedy nadjechał inny samochód osobowy. Za kierownicą siedział 66-letni Ukrainiec. Wpadł w poślizg w dokładnie tym samym miejscu, co chwilę wcześniej 65-letni Polak - mówi sierż. sztab. Chmiel. Samochód zjechał z drogi i uderzył stojącego na poboczu 65-latka. Mężczyzna zginął na miejscu.
Za szybko?
W miejscu, gdzie doszło do tragedii, można jechać 90 km/h.
- Sprawdzamy, czy kierowcy nie dostosowali prędkości do warunków atmosferycznych. Rano było deszczowo, droga była śliska - precyzuje Mariusz Chmiel z brzezińskiej komendy.
66-letni Ukrainiec trafił do szpitala. Pobrano od niego próbkę krwi, żeby sprawdzić, czy w momencie wypadku był trzeźwy.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Brzezinach