Miała półtora promila alkoholu w organizmie, gnała leśną drogą pod Pajęcznem (łódzkie). W kierowanym przez nią samochodzie była jej trzyletnia córeczka i dwóch mężczyzn. Samochód w pewnym momencie zjechał z drogi i uderzył w drzewo. Trzyletnia dziewczynka zginęła na miejscu. - Kobieta już wcześniej jeździła po alkoholu - mówią prokuratorzy i dodają, że może jej grozić do 12 lat więzienia.
Do tragedii doszło w niedzielę około godz. 15. w pobliżu miejscowości Kuźnica w powiecie pajęczańskim.
- Według naszych ustaleń, samochodem najprawdopodobniej kierowała 32-letnia matka dziecka, które zginęło w wypadku - mówi przed kamerą TVN24 Jarosław Jajczak z prokuratury rejonowej w Wieluniu.
Śledczy podkreślają, że kobieta była już wcześniej karana za jazdę po alkoholu i miała odebrane prawo jazdy. Tragicznego, niedzielnego popołudnia 32-latka miała w organizmie półtora promila alkoholu.
Córeczka nie miała szans
Do tragicznego wypadku doszło, kiedy samochód marki honda jechał prostą, leśną drogą.
- W pewnym momencie pojazd wypadł z trasy i z dużą siłą uderzył lewym bokiem w drzewo - mówi tvn24.pl asp. Artur Stachera z pajęczańskiej policji.
Trzyletnia dziewczynka zginęła na miejscu. Według ustaleń śledczych, dziecko nie jechało w foteliku. Nie było też zapięte pasami bezpieczeństwa. Oprócz pijanej matki i jej córki, w samochodzie znajdowało się jeszcze dwóch mężczyzn - 37 i 40-latek. Pierwszy był tak samo pijany jak 32-latka; miał w organizmie półtora promila alkoholu.
Mężczyzna z wypadku wyszedł niemal bez szwanku. Po tym, jak honda uderzyła w drzewo, wyszedł z pojazdu i skrył się w lesie. Udało się go znaleźć dopiero po godzinnej akcji grupy poszukiwawczej.
Drugi z pasażerów, 40-latek w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala.
- Wciąż nie wiemy, czy też był pijany. Wyniki badania krwi na zawartość alkoholu będą znane w najbliższym czasie - mówi tvn24.pl asp. Artur Stachera z pajęczańskiej policji.
Kobieta wciąż bez zarzutów
Matka zmarłego dziecka również została ranna w wypadku. Jej stan jest na tyle zły, że prokuratorzy nie mogli na razie poznać jej wersji zdarzeń. Zeznań nie mógł złożyć też 40-latek, który jest w ciężkim stanie. Jedyną osobą, która do tej pory rozmawiała ze śledczymi, jest 37-letni mężczyzna, który miał się schować tuż po wypadku.
- Został on przesłuchany w charakterze świadka. Obciążył swoimi zeznaniami 32-latkę - tłumaczy prokurator Jajczak.
Prokuratorzy podkreślają, że 32-latka usłyszy zarzuty i zostanie przesłuchana, kiedy tylko będzie to możliwe. Śledczy nie wykluczają, że względem niej zostanie zastosowany tymczasowy, trzymiesięczny areszt.
Polski kodeks za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości przewiduje do 12 lat więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Pajęcznie