Aerokluby do niedawna mogły handlować paliwem lotniczym bez koncesji. Dlatego też - przez lata - jej nie wyrabiały, chociaż na działaniu lotniskowych stacji paliw często opierał się ich budżet. Teraz - w świetle nowej ustawy o energetyce - aerokluby muszą mieć koncesję - tak jak każda inna stacja paliw. - Oni chyba to zrobili z nieuwagi, już starają się to poprawić - kręcą nosem piloci i liczą straty.
Aeroklub w Piotrkowie Trybunalskim na samym obrocie paliw zarabiał rocznie kilkadziesiąt tysięcy złotych.
- Te środki finansują naszą działalność przez dwa miesiące. Bez tych wpływów, budżet nam się nie domknie - mówi Jarosław Cempel, prezes piotrkowskiego aeroklubu.
Wiele wskazuje na to, że z budżetem będą problemy. Bo od kilku tygodni aeroklub nie może już sprzedawać paliwa lotniczego. Nowe prawo energetyczne, obowiązujące od 2 września jasno mówi, że do handlowania paliwem potrzebna jest koncesja.
- My jej po prostu nie mamy. Podobnie zresztą jak inne polskie aerokluby. Przez lata byliśmy wyłączeni z obowiązku jej wyrabiania. Teraz nagle, bez ostrzeżenia, zakręcono nam kurek - mówi Cempel.
"Nie byliśmy gotowi na taką niespodziankę"
O tym, że dalsza sprzedaż paliwa lotniczego (tzw. Avgasu) jest już niemożliwa, szef piotrkowskiego aeroklubu dowiedział się przypadkiem.
- Jedyny w Polsce dystrybutor zadzwonił i powiedział, że zamiast 5 ton paliwa, możemy dostać tylko dwie. Na własny użytek - mówi Cempel.
Dystrybutor paliwa, spółka OBR argumentuje w piśmie wysłanym do polskich aeroklubów, że nowa ustawa uchyliła zapis, który do tej pory pozwalał na obrót paliwem lotniczym. Podkreślają, że minister właściwy do spraw energii dopiero ma przygotować rozporządzenie, w którym znajdzie się lista paliw, których sprzedaż nie wymaga koncesji. A że tego dokumentu nie ma, to aerokluby mogą zapomnieć o dostawach paliw.
OBR tłumaczy, że ta decyzja ma na względzie "wspólne dobro polegające na wyeliminowaniu ryzyka, które może zaistnieć w obrocie paliwami bez stosownych uprawnień".
W aeroklubach zawrzało. Prezes Aeroklubu Polskiego zwrócił się do ministerstwa z prośbą o jak najszybsze rozwiązanie sprawy i przywrócenia stanu sprzed wejścia w życie nowej ustawy.
- A może powinniście państwo po prostu wyrobić koncesję? - pytamy.
- Koncesja kosztuje blisko ćwierć miliona złotych. Jej wyrobienie trwa kilka miesięcy. Nie byliśmy gotowi na takie niespodzianki, które zafundowało nam ministerstwo - kwituje Cempel.
Przez przypadek?
Co na to wszystko Ministerstwo Energetyki? Na stanowisko resortu czekaliśmy ponad tydzień.
- Treść przygotowywanego rozporządzenia zostanie pod koniec września skierowane do międzyresortowych i społecznych konsultacji - informuje resort energetyki.
Kiedy prace się zakończą? Nie wiadomo. We wtorek w siedzibie Aeroklubu Polskiego odbyło się spotkanie z wiceministrem infrastruktury, Jerzym Szmitem. Miało dotyczyć nowej kwalifikacji polskich lotnisk, ale temat szybko zszedł na paliwa.
- Dowiedzieliśmy się, że uchylenie poprzednich zapisów to błąd, resortu energetyki. Z deklaracji ministra Szmita wynika, że problem ma zostać niedługo rozwiązany. Bardzo na to liczymy - mówi Cempel.
Tankuj, gdzie drogo
Przedstawiciele aeroklubów podkreślają, że obecny impas uderza nie tylko w nich samych.
- Cierpią na tym piloci. Mało w Polsce jest miejsc, gdzie można zatankować samolot. Oprócz aeroklubów mówimy w zasadzie tylko o dużych portach lotniczych - informuje Jarosław Cempel.
Tyle, że lądując na terenie portu lotniczego trzeba zapłacić dużo wyższą opłatę lotniskową.
- U nas to jest 20 złotych, a na terenie lotnisk zawsze ponad 270 złotych. Nic dziwnego, że właściciele prywatnych samolotów korzystali z naszych usług. No, ale rząd im to uniemożliwia - wzrusza ramionami rozmówca tvn24.pl.
Za litr avgasu trzeba w Polsce zapłacić co najmniej 6,74 złotych.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź