Ratownika na basenie nie było, bo taki był grafik. Są zarzuty po śmierci Rafała

Rafał miał 12 lat
"Nie miał szans. Dzieci ratowały moje dziecko" (wideo archiwalne)
Źródło: TVN24 Łódź

Do pięciu lat więzienia grozi Adamowi J., prezesowi Ośrodka Przygotowań Paraolimpijskich w Wiśle. To tu w styczniu utonął 12-letni Rafał. Kiedy umierał, na basenie nie było ratowników. - Zabrali mu ostatnią szansę - mówi nam ojciec chłopca.

Prokuratorzy w tej sprawie chcą przedstawić zarzuty kilku osobom. Adam J. został przesłuchany w charakterze podejrzanego jako pierwszy.

- Usłyszał zarzuty niedopełnienia obowiązków - poinformował Jacek Boda z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.

Dodał, że dotychczasowe śledztwo wykazało, że to właśnie Adam J. nie zapewnił właściwej liczby ratowników na basenie i dopuścił do pracy ratownika bez odpowiednich kwalifikacji.

- W konsekwencji tych czynów doszło do narażenia na utratę zdrowia lub życia osób, które korzystały z basenu - tłumaczy Boda.Podejrzany Adam J. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

"Nie dali mu szans"

Rafał umarł w styczniu. Z wody wyciągnęli go jego rówieśnicy. Reanimację na brzegu podjął Łukasz K. Tragicznego dnia miał on na sobie pomarańczowy strój. Wszyscy myśleli, że był ratownikiem. Nie był - formalnie był pracownikiem odpowiedzialnym za "prace porządkowe" na basenie. Nie miał żadnych uprawnień do ratowania ludzi.

/Czytaj reportaż na ten temat w Magazynie TVN24/

Jak wynika z informacji, do których dotarliśmy, wcześniej wielokrotnie zdarzało mu się "udawać" ratownika.

- Nie dali mu szans na przeżycie. Nad jego bezpieczeństwem czuwał udawany ratownik. To w tym wszystkim boli najbardziej - mówi Bogdan Kmita, ojciec Rafała.

Nowy, stary prezes

Kiedy Rafał umierał, prezesem obiektu był Adam J. Po tragedii tłumaczył, że to organizatorzy kolonii powinni zadbać o obecność ratownika. Wyjaśniał, że na stałe pracuje tu tylko jeden wykwalifikowany ratownik.

- W razie potrzeby jest on wzywany telefonicznie – tłumaczył podejrzany dziś prezes. Niedługo potem odszedł ze stanowiska.

Nowy zarząd zatrudnił trzech dodatkowych ratowników i zadbał o zainstalowanie kamer na terenie pływalni. Nowym prezesem została Katarzyna Wróbel. Mówiła, że "ośrodek był w tragicznym stanie", kiedy go objęła.

W sierpniu Polski Związek Sportów Niepełnosprawnych (właściciel ośrodka w Wiśle) zdecydował się odwołać ją ze stanowiska. Jej następcą został... Adam J.

Zaufanie

O tym, że Adam J. może usłyszeć zarzuty, mówiło się w Cieszynie od momentu śmierci Rafała. Dlaczego zatem J. został przywrócony na fotel prezesa?

- Rada nadzorcza podjęła decyzję o odwołaniu dotychczasowego zarządu, bo ten nie potrafił sobie poradzić z ośrodkiem. Był w coraz gorszym stanie finansowym, kadrowym i technicznym - tłumaczył w sierpniu Marcel Jarosławski z PZSN.

Dodał, że prezes J. na nowo został wybrany na stanowisko, bo "jest dobrym menadżerem".

- Nie przeszkadza państwu fakt, że to za jego rządów na basenie bezpieczeństwa pilnowali ludzie, którzy tylko wyglądali jak ratownicy - pytaliśmy.

- Tę kwestię wyjaśnia prokuratura. Czekamy na wyniki pracy śledczych - odpowiedział.

Czy poniedziałkowa decyzja śledczych zmienia podejście PZSN? Na razie nie udało nam się skontaktować z przedstawicielami związku.

Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: