Ze wstępnych wyników sekcji zwłok wynika, że powikłania pooperacyjne mogły być przyczyną śmierci 36-letniej kobiety. Pod koniec stycznia lekarz wyciął jej fragment zdrowej trzustki zamiast guza. O wstępnych wynikach sekcji zwłok poinformowała łódzka prokuratura. Wątpliwości, że za zgon odpowiedzialny jest lekarz nie ma najbliższa rodzina kobiety.
- Dysponujemy na razie wstępnymi wynikami sekcji zwłok, z których wynika, że powikłania pooperacyjne mogły przyczynić się do zgonu - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Na dokładną odpowiedź, dlaczego zmarła kobieta, trzeba będzie jednak poczekać. Prokurator Kopania podkreśla, że niezbędne będą dokładne badania histopatologiczne. Ich wyniki mają być znane w ciągu miesiąca.
Prokuratorskie śledztwo
Badanie zwłok zostało zlecone przez łódzką prokuraturę, która od poniedziałku prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 36-latki.
- Chcemy ustalić, czy i jaki błąd mógł zostać popełniony i czy to on przyczynił się do śmierci - tłumaczy tvn24.pl Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Śledczy już teraz zapowiadają, że niezależnie od wstępnych końcowych wyników sekcji zwłok, powołają zespół biegłych, który oceni pracę specjalistów ze szpitala im. Kopernika w Łodzi.
Śledztwo na razie prowadzone jest w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów. W środę prokuratorzy poinformowali, że zabezpieczona została cała dokumentacja medyczna w prowadzonej sprawie.
"To była trudna operacja"
O tym, że podczas operacji doszło do "zdarzenia medycznego" poinformowała dyrekcja łódzkiego szpitala.
- Doświadczony chirurg podczas laparoskopowej operacji wyciął fragment trzustki zamiast guza z lewego nadnercza - mówił na łamach tvn24.pl dr Przemysław Biliński, dyrektor ds. lecznictwa szpitala im. Kopernika w Łodzi, który dodaje, że pacjentka była poinformowana, że czeka ją "trudna operacja".
Po wycięciu fragmentu trzustki stan pacjentki znacznie się pogorszył. Dzień po pierwszym zabiegu odbyła się "operacja naprawcza". Potem pacjentka na stół operacyjny trafiała dwukrotnie w lutym. Niestety, nie udało się uratować życia kobiety - zmarła w minioną sobotę.
Błąd lekarza?
W szpitalu został powołany wewnętrzny zespół, który ma sprawdzić, czy doszło do "błędu lekarskiego, czy ciężkiego powikłania". W skład tego zespołu wchodzą m.in. chirurdzy, prawnik, rzecznik praw pacjenta i psycholog. Oprócz tego, szpital wystąpił do wojewódzkiego konsultanta w dziedzinie chirurgii o przeprowadzenie kontroli części diagnostyczno - klinicznej łódzkiego szpitala.
- Dodatkowo poprosimy inne specjalistyczne ośrodki w kraju, które zajmują się leczeniem nowotworów, o ocenę prawidłowości techniki leczenia naszej pacjentki - mówi Billiński.
Dyrektor podkreśla, że operacja była przeprowadzana przez doświadczonego chirurga, który ma za sobą ponad 25 lat stażu.
"Zabrali nam ją"
Rodzina 36-latki jest przekonana, że za śmierć kobiety odpowiedzialny jest lekarz przeprowadzający operację.
- Uszkodził jej zdrową trzustkę. Żółć zalewała jej organy, uszkodziła śledzionę. Zabrali nam ją - mówi roztrzęsiony Dariusz Grzebowski, mąż zmarłej.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył pełnomocnik mężczyzny, kiedy kobieta jeszcze żyła.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i, ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź