Piotrkowscy radni mają dość ubłoconych ulic i wypowiadają wojnę kierowcom, którzy wyjeżdżają z błotnistych podwórek na drogi. W stan gotowości została już postawiona straż miejska a radni zapowiadają, że zrobią wszystko, żeby u kierujących wyrobić "dobry zwyczaj" jeżdżenia z czystymi kołami.
- To nie jest tak, że cały Piotrków jest pokryty warstwą błota, ale są miejsca, gdzie problem faktycznie jest duży - mówi tvn24.pl Jacek Hofman, komendant straży miejskiej w Piotrkowie.
To właśnie strażnicy zostali wezwani do walki z samochodami, które wyjeżdżają na piotrkowskie ulice brudząc je. Najgorzej podobno jest na ul. Roosvelta.
- Ze znajdującej się tam hurtowni, co rusz wyjeżdżają samochody ciężarowe. Przedsiębiorstwo mieści się w zadoleniu (poniżej poziomu ulicy - red.), więc zbiera się tam woda i powstaje błotnista maź - opowiada komendant Hofman.
Kiedy ciężarówka wyjeżdża, w naturalny sposób zabiera maź ze sobą na kołach. Tylko w zeszłym roku straż miejska w Piotrkowie miała kilkadziesiąt zgłoszeń o zabłoconych ulicach.
Najczęściej w pobliżu budów i przedsiębiorstw, które nie mają utwardzonych nawierzchni.
Radni kontra brudna koła
Piotrkowscy radni chcą położyć temu kres.
- Chcemy namówić kierowców do dbania o stan kół. Będąc za granicą widziałem, jak rolnik wyjeżdżający z pola wyjął zbiornik z wodą i obmył ubłocone koła. U nas wciąż takie zachowania należą do rzadkości - wzrusza ramionami Przemysław Winiarski z rządzącego w mieście klubu "Razem dla Piotrkowa".
Jak jednak wprowadzić "dobre standardy"? Na razie radni poprosili strażników miejskich o jeszcze częstsze kontrole stanu kół samochodów jeżdżących po mieście.
- W innych krajach Unii instalowane są specjalne myjki do darmowego czyszczenia kół. Nas na takie rozwiązania niestety nie stać, ale dzięki częstym kontrolom chcemy wyrobić odpowiednie nawyki - zaznacza Winiarski.
Radny zaznacza, że nie można nikogo przymusić do wybetonowania podwórka, ale dzięki częstym kontrolom można sprawić, że wyjazd "na miasto" z brudnymi kołami nie będzie się nikomu opłacał.
- Na terenie miasta są myjnie, gdzie można zadbać o stan kół i uniknąć mandatu. Przedsiębiorcy, z terenu których cały czas wyjeżdżają ubłocone auta powinni pomyśleć o zainstalowaniu myjek - dodaje lokalny działacz.
Błoto jak śnieg
Podstawa do przestrzegania czystości w polskim systemie prawnym jest od dawna.
- Kodeks wykroczeń pozwala na ukaranie "brudzącego" kierowcy mandatem w wysokości 500 złotych albo grzywną do 1,5 tys. złotych - mówi mł. asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki.
Policjantka podkreśla, że ściganie błocących pojazdów jest konieczne. I nie chodzi tylko o względy estetyczne.
- Hamując na błotnej brei mamy przyczepność zbliżoną do jazdy po mokrym śniegu - mówi Boratyńska.
I dodaje, że jazda po brudnych ulicach może skończyć się też poważną awarią.
- Brud jest wyrzucany spod kół na jadące obok samochody. To z kolei może skończyć się nawet wybiciem szyby pojazdu jadącego z tyłu - dodaje funkcjonariuszka.
Uczulać, nie karać?
Problem zanieczyszczonych dróg jest dobrze znany w miastach, gdzie realizuje się duże inwestycje. W zeszłym roku mieszkańcy ulic w centrum Łodzi narzekali na ciężarówki wywożące ziemię z budowy dworca fabrycznego.
- Wtedy nie karaliśmy mandatami kierowców, tylko zwróciliśmy się do kierownika budowy. Kilka dni później na terenie inwestycji zainstalowano myjkę ciśnieniową - opowiada mł. asp. Marzanna Boratyńska.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź