Zawodnicy ponad połowy sportów olimpijskich nie mają w Polsce bazy do treningów - alarmuje w najnowszym raporcie Najwyższa Izba Kontroli. Kontrola przeprowadzona w Centralnym Ośrodku Sportu wykazała, że ośrodki treningowe przynoszą straty, są nieefektywnie zarządzane i nie są dobrą bazą dla polskich reprezentantów.
Centralny Ośrodek Sportu to jedyny w Polsce podmiot powołany do zadbania o przygotowanie sportowe kadry olimpijskiej i narodowej. Treningi odbywają się w sześciu miejscach w kraju: Spale (łódzkie), Władysławowie (pomorskie), Giżycku (warmińsko-mazurskie), Wałczu (zachodniopomorskie), Szczyrku (śląskie) i Zakopanem.
Wszystkie te ośrodki w ostatnich latach przynosiły straty (a są dotowane m.in. z budżetu państwa) i nie zapewniały odpowiedniego zaplecza dla sportowców. W polskich Ośrodkach Przygotowań Olimpijskich próżno szukać toru kajakarskiego do slalomu, basenu przystosowanego do trenowania skoczków i piłkarzy wodnych czy żeglarzy.
Przygotować na zawody nie mogą się też narciarze (w ośrodkach nie ma tras do zjazdów alpejskich), biegacze narciarscy czy łyżwiarze.
- Co trzeci reprezentant Polski przygotowujący się do ostatnich Letnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie nie miał zapewnionej pełnej bazy sportowej i sprzętu w Centralnym Ośrodku Sportu - mówi tvn24.pl Zbigniew Matwiej z Najwyższej Izby Kontroli.
Brak strategii
Dlaczego w ośrodkach nie ma odpowiedniej bazy? Bo jak twierdzą inspektorzy NIK, w Centralnym Ośrodku Sportu nikt nie wyznaczył ich strategii rozwoju. Efekt? Ośrodki w całej Polsce rozwijały zaplecze dla tych samych sportów - a to z kolei stworzyło listę dyscyplin "zapomnianych".
- Ośrodki zapewniały w pełni bazę sportową i sprzęt jedynie dla 16 sportów olimpijskich. Sportowcy pozostałych 21 dyscyplin olimpijskich nie mogli liczyć na odpowiednie zaplecze - wyjaśnia Zbigniew Matwiej z NIK.
Bez nadzoru
Najwyższa Izba Kontroli twierdzi, że nad COS-em nie było odpowiedniego nadzoru ministerstwa sportu.
- Minister nie kontrolował zadań, na które dawał dotacje, ponieważ traktował COS jako jednostkę wyspecjalizowaną w szkoleniu sportowym - informuje tvn24.pl Zbigniew Matwiej.
I dodaje, że minister nie podjął decyzji o restrukturyzacji ośrodków - nie sprawdził, co istnieje w ramach Centralnych Ośrodkach Przygotowawczych i czemu ma służyć. A to by się bardzo przydało, bo - zdaniem NIK - w strukturze COS znajdowały się obiekty nieprzydatne do prowadzenia szkolenia sportowego (np. mieszkania). Te z kolei generowały dodatkowe i niepotrzebne koszty.
Kosztowne treningi
Centralny Ośrodek Sportu w badanym okresie przynosił straty - w 2011 r. prawie 15 mln zł, w 2012 r. niecałe 12 mln, w 2013 r. 15,5 mln zł - choć jeszcze w latach 2009-2010 r. notował niewielkie zyski - odpowiednio 10 tys. i 121 tys. zł.
Na łączny budżet COS-u składają się zyski z prowadzonej działalności (67 proc. przychodów), dotacja z budżetu państwa - ok. 21 mln zł (27 proc.) oraz pozostałe przychody operacyjne - prawie 5 mln zł (6 proc.). Do tego COS otrzymał w latach 2011-2013 dotacje z budżetu na inwestycje oraz z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, które zostały przeznaczone głównie na remonty i modernizację obiektów sportowych.
Co dalej?
Wnioski pokontrolne dotyczą również dyrektora COS, któremu NIK zaleca m.in. opracowanie strategii rozwoju w poszczególnych ośrodkach i zwiększenie efektywności w gospodarowaniu mieniem.
Sporo pracy - zdaniem izby - ma też przed sobą minister sportu.
- Minister powinien określić kierunki wieloletniego rozwoju i dalszego funkcjonowania Centralnego Ośrodka Sportu - podkreślają kontrolerzy NIK w opublikowanym raporcie.
Oprócz tego NIK zaleca m.in. przeprowadzenie dokładnej kontroli zadań finansowanych z budżetu realizowanych przez COS.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Centralny Ośrodek Sportu