Przypadkowa kobieta natknęła się na zwłoki 21-latka leżące na chodniku w Aleksandrowie Łódzkim. Obrażenia wskazują, że mężczyzna został śmiertelnie rażony piorunem. Okoliczności tej sprawy wyjaśnia prokuratura.
O osobie potrzebującej pilnej pomocy poinformowała we wtorek przed godz. 5:00 kobieta, która przez przypadek natknęła się na ciało 21-latka.
- Zatrzymała przypadkowego kierowcę, a ten podjął się reanimacji. Po chwili na miejsce przyjechała karetka - opowiada nadkom. Liliana Garczyńska ze zgierskiej policji.
Niestety, ratownicy mogli jedynie stwierdzić zgon. Pogotowie o całej sprawie poinformowało policję.
Zabity przez piorun?
- Obrażenia wskazują, że do zgonu doszło po śmiertelnym porażeniu piorunem - wyjaśnia policjantka.
To, czy tak faktycznie było, wyjaśniają funkcjonariusze policji pod nadzorem prokuratury. Na razie nie wiadomo, kiedy i w jakich okolicznościach mogło dojść do tragedii.
Burze przechodziły przez woj. łódzkie w nocy z poniedziałku na wtorek.
"Mógł leżeć całą noc"
Wiadomo, że martwy mężczyzna w poniedziałek wieczorem odwiedzał rodziców. Po godz. 20 miał wyjść z ich domu, żeby wrócić do swojego mieszkania w Łodzi.
- Wtedy urwał się kontakt z 21-latkiem - mówi nadkom. Garczyńska.
Niewykluczone, że mężczyzna leżał na chodniku przez całą noc. Policjanci tłumaczą, że zwłoki znaleziono na ul. Wierzbińskiej.
- Ta ulica jest bardzo słabo oświetlona w nocy. To dodatkowo pogorszyło sytuację mężczyzny - kwituje policjantka.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź