Do piętnastu lat więzienia grozi 48-latkowi podejrzanemu o rozbój z bronią palną, do którego doszło 29 stycznia w Łodzi. Sprawca sterroryzował sprzedawczynię i uciekł z biżuterią. Zarzuty paserstwa usłyszał też 31-latek pracujący w innym lombardzie, w którym "łupy" zostały odkupione.
Do zdarzenia doszło 29 stycznia w Łodzi.
- Po godzinie 17 do znajdującego się tam lombardu wszedł mężczyzna ubrany w granatową kurtkę. Na głowie miał kaptur, a na twarzy ciemną maseczkę - relacjonuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej.
Mężczyzna poprosił o pokazanie mu pierścionków. To nie zdziwiło sprzedawczyni, bo - jak ustalono w czasie późniejszego śledztwa - ten sam człowiek przyszedł już dzień wcześniej do lombardu i mówił o chęci kupienia pierścionka dla żony.
- Kiedy sprzedawczyni przyniosła dwie palety z biżuterią, mężczyzna wyciągnął z kieszeni kurtki broń i przystawił ją w okolicę brzucha pokrzywdzonej - dodaje Kopania.
Napastnik żądał, żeby zapakować mu biżuterię do torby, którą podał. Ostatecznie jednak - jak mówi prokurator Kopania - złapał za dwie palety i uciekł z lombardu.
Dwóch podejrzanych
Niedługo potem, zatrzymany został 48-letni mężczyzna, który usłyszał zarzuty rozboju z użyciem broni palnej.
- W trakcie przeszukania mieszkania podejrzanego odnalezione zostały dwa przedmioty przypominające wyglądem broń palną, z których jeden najprawdopodobniej posłużył do popełnienia przestępstwa - mówi młodszy inspektor Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Podejrzany był wcześniej kilkukrotnie karany. Grozi mu do 15 lat więzienia. Zarzuty w sprawie usłyszał też 31-letni właściciel innego kantoru w Łodzi. Według prokuratury, kupił on skradzioną biżuterię od podejrzanego.
- Usłyszał zarzut paserstwa, który to czyn zagrożony jest karą pozbawienia wolności w wymiarze do lat pięciu - kończy Kopania.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi