Irakijczyk zostaje w areszcie. Prokuratorzy czekają na informacje ze Szwajcarii

Irakijczyk został zatrzymany przez ABW w lipcu tego roku
Irakijczyk został zatrzymany przez ABW w lipcu tego roku
Źródło: tvn24

Sinan H. został zatrzymany podczas lipcowych Światowych Dni Młodzieży. I chociaż do niedawna śledczy przyznawali, że mają niewiele dowodów obciążających 48-letniego Irakijczyka, to sąd zgodził się właśnie na przedłużenie mu aresztu do stycznia.

Sinan H. został zatrzymany 27 lipca w Łodzi. Podejrzanemu grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. W tym tygodniu łódzki sąd zgodził się na przedłużenie mu aresztu do połowy stycznia przyszłego roku.

- Nie mogę podawać szczegółów tej sprawy. Mogę jedynie powiedzieć, że sąd przychylił się do naszej argumentacji - mówi Beata Marczak, naczelnik wydziału zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Łodzi.

Dodaje, że śledczy wystąpili ostatnio z wnioskiem o międzynarodową pomoc prawną. Polscy prokuratorzy czekają na informacje ze Szwajcarii (gdzie Sinan H. mieszkał przez ostatnie kilkanaście lat), jak i Niemiec (gdzie mieszka brat zatrzymanego Irakijczyka).

Polska strona czeka m.in. na informacje dotyczące wcześniejszej przeszłości kryminalnej Irakijczyka.

"Samotny wilk?"

Jak dowiedzieli się śledczy, Sinan H. prowadził bardzo samotne życie w Szwajcarii, gdzie spędził ostatnie kilkanaście lat. Utrzymywał się dzięki pomocy socjalnej.

- Prowadził "przezroczyste" życie. Nie utrzymywał z nikim bliższych kontaktów. Nie jest w stanie wskazać żadnej osoby, która mogłaby więcej powiedzieć o jego życiu sprzed zatrzymania - mówi prokurator Beata Marczak.

To, jak zachowywał się 48-latek dodatkowo zaniepokoiło śledczych. Bo bardzo dobrze wpisuje się w schemat działania tzw. "samotnych wilków".

- Prześwietliliśmy kontakty zatrzymanych. Okazało się jednak, że mężczyzna unikał wszelkich spotkań, które mogłyby powiązać go z terrorystami - mówi Marczak.

Prokuratorzy nie wierzą w historię, którą 48-latek przedstawił im tuż po zatrzymaniu - że planował otworzyć biznes w Polsce. Mężczyzna nie był w stanie wyjaśnić, czemu fotografował polskie dworce kolejowe i wynajmował mieszkania, m.in. na trasie przejazdu papieża Franciszka, podczas Światowych Dni Młodzieży.

Materiały wybuchowe

Jak ustalił Maciej Duda, reporter śledczy tvn24.pl, na bagażu obcokrajowca znaleziono trotyl i pentryt. Ujawniono je - jak wynika z naszych ustaleń - kółku bagażu lotniskowego, który miał ze sobą podejrzany.

Sinan H. nie potrafi powiedzieć, skąd na jego bagażu ślady materiałów wybuchowych. To o tyle ważne, że - według ekspertów z zakresu pirotechniki, których prosiliśmy o zdanie - trotyl i pentryt nie mogły znaleźć się na jego rzeczach przypadkowo.

- Staramy się odtworzyć krok po kroku, co działo się z bagażem podejrzanego od momentu zakupu do zatrzymania w łódzkim hostelu - wyjaśnia prokurator Beata Marczak.

Oprócz tego śledczy wciąż czekają na liczne opinie biegłych - m.in. psychologów, którzy mają wydać opinię na temat Sinana H. Nie chodzi tylko o określenie jego poczytalności, ale także typu charakteru i ew. skłonności do radykalnych kroków.

Ojciec Irakijczyka: syn jest niewinny

Ahmed Al-Haboubi, ojciec zatrzymanego mężczyzny, powiedział agencji Associated Press, że jego syn jest ofiarą "islamofobii polskich władz" i ich negatywnego podejścia do muzułmanów.

- Mój syn jest dobrym człowiekiem. Jest wysportowany, lubi sztukę, ale nie jest nawet religijny. To pokojowo nastawiony człowiek, niezdolny do skrzywdzenia kogokolwiek - opowiada.

Według jego relacji podejrzane substancje miały znaleźć się na rzeczach 48-latka przypadkiem.

- Uderzył swoją walizką w ścianę. Trochę zadrapanej farby spadła na jego torbę. Znalezione substancje moim zdaniem mogły być użyte przy produkcji farby. To nie może być żadnym dowodem - tłumaczy. Ahmed Al-Haboubi opowiada, że jego syn był zachwycony pięknem Polski. Według jego wersji, przyjechał tu po 16 latach spędzonych w Szwajcarii.

- Szukał swojej przystani. Gdzie mógłby otworzyć biznes, myślał o restauracji - wyjaśnia.

Ojciec zatrzymanego wysłał do polskich władz list, w którym wyjaśnia, że jego syn pochodzi z szyickiej rodziny. Tym samym nie mógł mieć żadnych związków z organizacjami terrorystycznymi, powiązanymi z sunnitami.

Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: