Dramatyczny telefon z błaganiem o pomoc odebrał dyżurny kutnowskiej straży pożarnej mł. kpt. Tomasz Bednarek. Dzwonił dziadek miesięcznego dziecka, które zaczęło się dusić. Dzięki opanowaniu strażaka, niemowlę udało się uratować.
- Pracuję w straży kilkanaście lat i do tej pory tylko podczas pożarów czy innych zdarzeń musiałem ratować ludzi – przyznaje w rozmowie z tvn24.pl mł. kpt. Tomasz Bednarek
Jak dodaje, podczas akcji ratowniczej przez telefon był zestresowany, ale miał świadomość, że musi się skupić i działać racjonalnie.
Bednarek kazał uderzyć dziecko między łopatki. Dziadkowie zastosowali się do wskazówek. Niemowlaka udało się uratować, nic poważnego mu się nie stało. Trafiło do szpitala w Kutnie na badania.
"Nie czuję się bohaterem"
Strażak nie czuje się bohaterem i przekonuje, że pochwały należą się przede wszystkim dziadkowi dziecka.
- Czuję trochę satysfakcji, bo pomogłem i dziecko zaczęło oddychać. Pochwalić należy postawę dziadka, który również zachował zimną krew w przeciwieństwie do babci - zauważa strażak.
Podziękowali za pomoc
Po uratowaniu dziecka, jego dziadkowie zadzwonili do mł. kpt. Tomasza Bednarka jeszcze raz. Tym razem podziękować za pomoc.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: JZ/b / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź