Zdążyli wziąć broń, wybiec z samochodu i pojawić się przed bankiem, który chcieli okraść. Nie zdołali jednak nawet wbiec do środka – jeszcze na ulicy zostali zatrzymani przez czekających na nich policjantów. - Spodziewaliśmy się, że dojdzie tu do napadu - mówią funkcjonariusze.
Skąd o skoku wiedziała policja? - Od pewnego czasu analizowaliśmy przypadki napadów na różne banki w całej Łodzi - wyjaśnia kom. Adam Kolasa z łódzkiej policji. I dodaje że śledczy wytypowali ten przy ul. Tatrzańskiej na kolejny "skok". Tym bardziej, że w przeddzień nieudanego napadu, jeden z zatrzymanych miał prowadzić obserwację obiektu.
I dlatego, 22 grudnia przed placówką zorganizowano zasadzkę. Ok. godz. 16:30 pojawiło się pojawiło się dwóch zamaskowanych mężczyzn. W ręce policji wpadli 35- i 37-latek.
- Jeden z nich był uzbrojony, miał przy sobie rewolwer - informuje Kolasa. Także w samochodzie, którym przyjechali mężczyźni znajdował się jeszcze jeden pistolet.
- Trzecią sztukę broni znaleziono w mieszkaniu jednego z zatrzymanych - dodaje kom. Kolasa.
Zarzuty i areszt
- Zatrzymani usłyszeli prokuratorski zarzut usiłowania rozboju przy użyciu niebezpiecznego narzędzia - informuje tvn24.pl prokurator Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Podejrzanym grozi do 15 lat więzienia.
Co więcej, funkcjonariusze nie wykluczają, że 35-latek i jego o dwa lata starszy wspólnik mogą odpowiadać też za inne napady, do których doszło w ciągu dwóch lat w Łodzi.
Obydwaj byli już wcześniej karani.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź