- To już norma. Po wypadku na autostradzie tworzy się korek, część kierowców zawraca i jedzie pod prąd. A my nie mamy jak dojechać do potrzebujących - alarmuje rzecznik łódzkiego pogotowia. W niedzielę karetki nie mogły dotrzeć do poszkodowanych po zderzeniu czterech samochodów na autostradzie A2.
Jeszcze kilka lat temu bardzo popularnym nagraniem w rosyjskim internecie był film zarejestrowany na polskiej autostradzie. Widać na nim, jak kierowcy karnie zjeżdżają z lewego pasa do lewej, a ci z prawego - do prawej krawędzi autostrady. W ten sposób tworzyło się miejsce dla karetki. Korytarz życia. "Tak to powinno się robić na całym świecie, musimy się jeszcze wiele nauczyć" - pisał po rosyjsku internauta, który wrzucił nagranie.
Tyle że - jak twierdzą ratownicy medyczni - uczyć się od Polaków już nie warto.
- Z bólem musimy stwierdzić, że z każdym miesiącem jest gorzej. Z naszej perspektywy wygląda to tak, że korytarzy życia na autostradach w Polsce już nie ma - mówi Adam Stępka, rzecznik prasowy łódzkiego pogotowia.
W niedzielę karetki znowu nie mogły dojechać do potrzebujących. Po południu, na wysokości miejscowości Nowostawy Dolne (woj. łódzkie), zderzyły się cztery samochody.
Na A2 w kierunku Warszawy szybko utworzył się korek. A potem zaczęło się dziać to, o czym na tvn24.pl alarmujemy regularnie.
- Kierowcy zawracali na autostradzie i jadąc pod prąd, próbowali dotrzeć do najbliższego zjazdu, aby uniknąć oczekiwania w piętrzącej się kolejce aut - raportuje Stępka w komunikacie przesłanym do redakcji tvn24.pl.
Dodaje, że pozostali uczestnicy ruchu drogowego, mimo używanych przez karetki sygnałów świetlnych i dźwiękowych, nie ustępowali przejazdu.
- Często nie robią tego ze złej woli. Czasami nie mają po prostu gdzie zjechać, bo pas awaryjny jest już zajęty przez zawracających - mówi rzecznik pogotowia.
- Chaos tworzący się w pobliżu miejsca wypadku sprawia też, że niektórzy kierowcy po prostu boją się zjechać na bok, żeby nie zderzyć się z samochodami, które mogą tam próbować zawracać - dodaje asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki.
Widoczny problem
Ratownicy zaznaczają, że w walce o ludzkie życie liczy się każda minuta.
- Obyś nigdy nie ucierpiał na autostradzie. Życzę tego wszystkim mocniej niż kiedykolwiek - zaznacza Adam Stępka.
Podkom. Kamil Wnukowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi przyznaje, że policja myśli o zorganizowaniu specjalnej akcji społecznej.
- Trzeba zaznaczyć, że tworzenie korytarza życia nie jest skodyfikowane. To znaczy nie ma przepisów, które wymuszałby na kierowcach określone zachowanie. W tym wypadku musimy jednak odnosić się do empatii i wyobraźni kierowców - mówi policjant.
Zupełnie innym problemem, który potęguje skalę zjawiska, jest zawracanie na autostradzie.
- To jest coś, co trudno zrozumieć. Nieodpowiedzialność takich osób jest nagłaśniana, a mimo to zjawisko wydaje się ciągle powszechne - podkreśla rozmówca tvn24.pl.
Na Kontakt24 dostaliśmy właśnie film, na którym widać to, co działo się w niedzielę na A4. Po wypadku część kierowców środkiem drogi (czyli tam, gdzie powinien być korytarz życia) jechała pod prąd.
Jak wynika z policyjnych statystyk, tylko w 2016 roku na autostradach doszło do 415 wypadków. Zginęło w nich 50 osób, 607 zostało rannych.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź, Kontakt24