Film "Kto napisze naszą historię" jest niezwykle potrzebny. Przedstawia Holokaust w dokumentach, listach i plakatach - gromadzonych wtedy, gdy Zagłady można było tylko się domyślać. To wstrząsające studium rodzącego się zła, które przypomina o heroizmie Emanuela Ringelbluma i grupy Oneg Szabat. Materiał magazynu "Polska i Świat" TVN24.
W Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu 27 stycznia jednocześnie w ponad 50 krajach na świecie widzowie mogli zobaczyć polsko-amerykańską produkcję "Kto napisze naszą historię" w reżyserii Roberty Grossman.
W paryskiej siedzibie UNESCO odbyła się najbardziej uroczysta projekcja, z udziałem twórców filmu.
- Dla mnie to najważniejsza, nieznana karta historii Holokaustu. Dlatego chciałam zrobić film, który obejrzą miliony widzów na całym świecie. Dowiedzą się o Oneg Szabat i o człowieku, który to wszystko zaczął - o Emanuelu Ringelblumie - podkreśla Roberta Grossman, reżyserka filmu.
"Można stawiać opór - nie tylko z pistoletem"
Emanuel Ringelblum był żydowskim pedagogiem i archiwistą getta warszawskiego. Wraz z naukowcami, pisarzami i działaczami społecznymi zamkniętymi w getcie założył grupę zajmującą się tworzeniem podziemnego archiwum. Nazwali się Oneg Szabat, czyli "radość soboty".
Od 1940 roku w tajemnicy dokumentowali życie w getcie, warunki panujące za murem, a potem Zagładę. Pod wodzą Emanuela Ringelbluma członkowie zespołu zbierali dokumenty, listy, gazety, plakaty - niemal wszystko. To była ich walka.
Część materiałów archiwum Ringelbluma przetrwała zagładę getta. Ukryta, zakopana na podwórzu jednej z kamienic, została odnaleziona po wojnie. Część przepadła.
Ringelblum zginął wiosną 1944 roku.
- To bardzo ważna historia, pokazująca, że można stawiać opór - nie tylko z pistoletem - ale również kartką i długopisem. To była walka o narodową pamięć, ale także o szacunek - mówi Samuel D. Kassow, autor książki "Kto napisze naszą historię". Fabularyzowany dokument, w którym sceny aktorskie przeplatają się z oryginalnymi zdjęciami i filmami, opowiada o losach twórców podziemnego archiwum warszawskiego getta. W tych wcielili się polscy aktorzy.
- Było to dla mnie ludzkie i zawodowe szczęście - wyznaje Piotr Głowacki, czyli filmowy Emanuel Ringelblum. Aktor podkreśla, że "Kto napisze naszą historię" ma przekazać przede wszystkim rzetelne informacje. Dlatego rzetelne były też przygotowania do roli. - Miałem styczność z oryginałami tekstów Emanuela Ringelbluma. W filmie są momenty, kiedy Ringelblum pisze. Wziąłem te ksera tych tekstów i jeździłem ręką po jego charakterze pisma, dając poczuć swojemu ciału, jak on się mógł czuć - dodaje.
"Gdy ktoś ogląda ten film, wypełnia ostatnią wolę tych ludzi"
10 lat temu Roberta Grossman poznała historię archiwum Ringelbluma właśnie dzięki książce Samuela D. Kassowa. I od razu wiedziała, że to gotowy scenariusz na film.
Produkcji podjęła się między innymi siostra Stevena Spielberga, Nancy.
- To byli ludzie uwięzieni w getcie, umierający na tyfus, z głodu, dla których priorytetem było zapisanie relacji naocznych świadków historii - przyznaje Grossman.
- W pewnym sensie za każdym razem, gdy ktoś ogląda ten film, wypełnia ostatnią wolę tych ludzi, którzy apelowali: "pamiętaj o mnie", "moje imię to..." - podkreśla Nancy Spielberg, producentka filmu.
Większość zdjęć do filmu nakręcono w Polsce: w Łodzi i w Warszawie. Spielberg i Grossman w dużej mierze polegały na polskich twórcach.
- Wszystko się działo online. One nie mogły wcześniej przyjechać, więc i castingi, i kostiumy, i scenografia - wszystko było przygotowywane i wysyłaliśmy im zdjęcia - relacjonuje Anna Różalska, polska producentka z firmy Match&Spark.
Narratorką filmu jest grana przez Jowitę Budnik Rachela Auerbach, jedna z trzech osób związanych z archiwum, które przeżyły wojnę. - Może zabrzmi to patetycznie, ale odkąd poznałam historię archiwum Ringelbluma, historię grupy Oneg Szabat, czuję w sobie misję i taką potrzebę, żeby jak najwięcej osób o nich usłyszało - wyznaje aktorka.
Autor: tmw//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: ANNA WŁOCH/ MATERIAŁY PRODUCENTA FILMU