Masłowska o niemieckich obsesjach Polaków

Przedstawienie "Między nami dobrze jest" w reż. Grzegorza Jarzyny
Przedstawienie "Między nami dobrze jest" w reż. Grzegorza Jarzyny
Źródło: Schaubühne/e-teatr.tv
II wojna światowa jest naszą traumą, mamy obsesję na ten temat. Trzeba rozładować tę bombę – mówi e-teatrowi.tv Grzegorz Jarzyna, reżyser spektaklu "Między nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej. Sztuka właśnie miała premierę w berlińskim teatrze Schaubühne.

Premiera odbyła się 26 marca w ramach festiwalu "Digging deep and getting dirty" (w swobodnym tłumaczeniu "kopiąc głęboko i brudząc się"), imprezy organizowanej przez Teatr Schaubühne w Berlinie. Międzynarodowy przegląd tekstów teatralnych trwał od 19 do 29 marca. Poza sztuką Masłowskiej pojawiły się tam jeszcze cztery inne dramaty: z Izraela, Argentyny, Anglii i Niemiec - wszystkie pod przewodnim tematem tożsamości "indywidualnej i zbiorowej, politycznej i kulturalnej".

To nie jest tekst, który uderza w Niemców, to jest raczej tekst, który krytykuje nasze wyobrażenie, naszą obsesję Niemiec Grzegorz Jarzyna
"Między nami dobrze jest"
"Między nami dobrze jest"
Berlińska premiera sztuki Doroty Masłowskiej
Berlińska premiera sztuki Doroty Masłowskiej
Jarzyna i Masłowska o stosunkach polsko-niemieckich
Jarzyna i Masłowska o stosunkach polsko-niemieckich

Czy "Między nami dobrze jest"?

Akcja dramatu skupia się na relacjach przedstawicielek trzech pokoleń pewnej rodziny – małej metalowej dziewczynki, jej matki Haliny oraz babki – staruszki na wózku inwalidzkim. Kobiety łączy właściwie tylko bieda. Mimo że jej bohaterki nie kłócą się otwarcie, w żaden sposób nie potrafią dojść do porozumienia. Wydaje się, że każda z nich żyje w odmiennym świecie, ukształtowanym innymi realiami. Widać to chociażby w ich stosunku do naszych zachodnich sąsiadów i wojny.

Ta historia staje się pretekstem do szerszego spojrzenia na stosunki polsko-niemieckie. Według reżysera spektaklu, Grzegorza Jarzyny, największym piętnem odciśniętym na nich jest właśnie II wojna światowa. – To nasza trauma, ciągle mamy obsesję tego tematu, tych wydarzeń. Tytuł sztuki jest przekorny, mówi, że jest OK, a tak naprawdę widzimy bardzo dużo problemów – mówi w wywiadzie dla e-teatr.tv i dodaje, że chce swym przedstawieniem tę sytuację zmienić: Chodzi o rozładowanie tej bomby, która wisi pomiędzy nami a Niemcami.

- To nie jest tekst, który uderza w Niemców, to jest raczej tekst, który krytykuje nasze wyobrażenie, naszą obsesję Niemiec – dodaje.

Między kim a kim?

Sama Dorota Masłowska mówi, że stosunki polsko-niemieckie próbowała jedynie zarysować. Bardziej interesowały ją stosunki międzyludzkie panujące w naszym kraju. Zastanawia się, co jeszcze pokolenia Polaków łączy. – Nie ma polskiego "my". Rozsypało się. Ja nie próbuję tego zrekonstruować, ale zobaczyć, co się kryje pod tym brakiem – mówi pisarka.

Jednak Niemcy będą szukać w spektaklu (granym po polsku, jedynie z niemieckimi napisami) rzeczy zupełnie innych – ostrzega Jens Hilljen (dyrektor teatru Schaubühne i całego festiwalu).Niemiecka publiczność będzie zaskoczona tym, że polska autorka może być tak krytyczna dla swojego narodu – mówi.

W spektaklu (który polską premierę będzie miał w TR Warszawa 5 kwietnia) grają m.in. Danuta Szaflarska, Aleksandra Popławska i Rafał Maćkowiak.

---

SZOT – czyli Szybko o teatrze – jest projektem e-teatru.pl, wortalu poświęconego polskiemu teatrowi Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego.

Źródło: tvn24.pl, PAP

Czytaj także: