- Nie byłbym w stanie nakręcić antypolskiego filmu - zapewnia Władimir Chotinienko, reżyser rosyjskiej superprodukcji "1612", której premiera odbyła się w środę w Moskwie. Jak podawały rosyjskie media, film powstał na zlecenie Kremla w rocznicę wypędzenia stamtąd Polaków.
Film "1612" opowiada o Wielkiej Smucie, czyli czasach zamętu, w jakim pogrążyła się Rosja po śmierci cara Borysa Godunowa na przełomie XVI i XVII stulecia. Głównym wątkiem tej superprodukcji jest wypędzenie z Moskwy polskiej załogi Kremla przez pospolite ruszenie kupca Kuźmy Minina i księcia Dymitra Pożarskiego. "To nie jest film antypolski" Na uwagę "Izwiestii", że spodziewano się, iż jego dzieło będzie miało anytypolską wymowę, reżyser filmu "1612" Władimir Chotinienko odpowiedział, że "pod żadnym pozorem" by sobie na to nie pozwolił. Jak podkreślił, wychował się na polskim kinie i przyjaźni się z polskimi twórcami.
Nigdy nie zdołałbym nakręcić antypolskiego filmu. Chociażby dlatego, że zbyt droga jest mi przyjaźń z Krzysztofem Zanussim i za bardzo cenię sobie znajomość z Danielem Olbrychskim. Wychowałem się na polskim kinie. Nie jestem takim idiotą, żeby przyszedł mi do głowy pomysł zrobienia antypolskiego filmu. Władimir Chotinienko
Chotinienko przypomniał, że kreślono nawet paralele między jego obrazem, a "Katyniem" Andrzeja Wajdy. - Ja rzekomo kręcę antypolski film, a Wajda - antyrosyjski - zauważył. - Mogę podpisać się pod każdym słowem Wajdy wypowiedzianym przez niego na premierze "Katynia": "Zawsze uważałem, że pamięć o kimś nie może być pamięcią przeciwko komuś" - podkreślił Chotinienko. Rola Kremla w produkcji filmu Proszony o potwierdzenie, czy film "1612" rzeczywiście powstał na zamówienie Kremla, reżyser odparł, że nawet jeśli tak, to on w żaden sposób tego nie odczuwał, pracując nad tym dziełem.
- Zadania filmu omawialiśmy z głównym producentem Nikitą Michałkowem. Wspólnie oglądaliśmy materiał, dyskutowaliśmy, on czynił swoje uwagi. Był przy tym maksymalnie delikatny - powiedział Chotinienko. Według reżysera, "1612" jest filmem dla współczesnej młodzieżowej widowni, dlatego fabuła musi być atrakcyjna i opowiedziana z humorem. - Innych zadań nie było - zapewnił Chotinienko.
Reżyser przypomniał, że o zrobieniu filmu o Wielkiej Smucie myślał już podczas studiów na Wyższych Kursach Reżyserskich. - Tak więc idea "1612" długo we mnie dojrzewała - dodał. Zapytany, o czym chciał opowiedzieć, Chotinienko odpowiedział: - O Wielkiej Smucie i o miłości. O miłości w czasie Wielkiej Smuty. Współpraca z Michałkowem Władimir Chotinienko - to były asystent Nikity Michałkowa. Przed "1612" nakręcił m.in. "72 metrów" i "Muzułmanina". Sam Michałkow, szczycący się osobistą przyjaźnią z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, jest współproducentem tego obrazu, którego budżet wyniósł 12 mln dolarów. Część pieniędzy - 4 mln USD - wyłożył związany z Kremlem oligarcha Wiktor Wekselberg.
W jednej z głównych ról - fikcyjnej postaci polskiego hetmana, który porwał jedyną córkę nieżyjącego cara Borysa Godunowa i który dzięki małżeństwu z nią chce zdobyć kremlowski tron - Chotinienko obsadził Michała Żebrowskiego.
Rosyjskie media podawały, że "1612" powstał na zlecenie Władisława Surkowa, zastępcy szefa kremlowskiej administracji. W jego zamyśle miał dać obywatelom Rosji ideologiczną wykładnię nowego święta państwowego - Dnia Jedności Narodowej, obchodzonego 4 listopada, w rocznicę wypędzenia Polaków z Kremla.
Film wchodzi na ekrany kin w Rosji w czwartek.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN