Guenter Grass, autor słynnego "Blaszanego bębenka", był na przemian czczony i namiętnie odrzucany. Nie tylko za sprawą bulwersujących wypowiedzi, ale też wątków z życia, które zdaniem krytyków zbyt długo zatajał, bojąc się, że prawda przeszkodzi mu w staraniach o literackiego Nobla. Pierwszą burzę wywołał w 2006 roku, gdy przyznał się do służby w Waffen SS. - Byłem małym, głupim nazistą. Zrozumiałem to po wojnie i było mi wstyd - tłumaczył potem. Pisarz zmarł dzisiaj w Lubece w wieku 87 lat.
Miał 17 lat i został wcielony z poboru. Tak twierdził w autobiograficznej książce "Przy obieraniu cebuli", która w Niemczech ukazała się w 2006 roku. Wstąpienie do Waffen SS (zbrodniczej, niemieckiej, nazistowskiej organizacji wojskowej) pojawia się dopiero na 100. stronie powieści.
Wcześniej w "Przy obieraniu cebuli" Grass pisał między innymi o trudach rodziny, problemach dorastania w czasie wojny, chłopięcej fascynacji bohaterami armii niemieckiej i niemieckimi okrętami podwodnymi czy lotnictwem.
Grass tłumaczył, że uczestniczył tylko w nielicznych walkach, został ranny w kwietniu 1945 roku i dostał się do amerykańskiej niewoli, skąd wyszedł bez procesu.
Wyznanie autora uważanego przez wielu za autorytet moralny wywołało gwałtowną debatę, która przetoczyła się przez cały świat. Większość krytyków wypominała mu zatajanie służby w SS. Takie głosy podniosły się też w Gdańsku, rodzinnym mieście pisarza (urodził się tu w 1927 roku, w rodzinie o korzeniach niemiecko-kaszubskich). Rozpoczęła się dyskusja o tym, czy Grass nie powinien zrzec się honorowego obywatelstwa Gdańska lub czy Rada Miasta nie powinna odebrać mu tego tytułu. Ostatecznie tego nie zrobiono, a w 2007 roku Grass spędził 80. urodziny właśnie w Gdańsku. Był wtedy m.in. gościem tamtejszej synagogi.
"Kiedy byłem bardzo młody, wierzyłem w nazizm"
Kilka lat później w rozmowie z historykiem Tomem Segevem z izraelskiego dziennika "Haarec" Grass wyznał: - Debata była dla mnie bardzo bolesna, ponieważ skupiała się wokół dwóch i pół strony, na których opisałem moją służbę w Waffen SS. Dla mnie był to najwyższy punkt procesu dojrzewania. Gdy jechałem do jednostki, nosiłem jeszcze krótkie spodenki. W swojej książce próbowałem poradzić sobie z faktem, że dojrzewając, wszedłem do zamkniętego systemu politycznego już w wieku 15 lat.
Tłumaczył też, że "Waffen-SS nie było początkowo czymś odrażającym, a jedynie elitarną jednostką" i że nie wie, dlaczego mimo sygnałów (Niemcy rozstrzelali jego wuja, który brał udział w obronie Poczty Polskiej w Gdańsku, a także m.in. słuchającego potajemnie BBC kolegę) nie zadawał sobie pytań i nie zastanawiał się nad nazizmem.
Krytycy zarzucali mu jednak, że celowo zataił prawdę o swojej przeszłości, bojąc się, że przeszkodzi mu ona w staraniach o literackiego Nobla, którego ostatecznie dostał w 1999 roku za całokształt twórczości. Gdy Segev spytał Grassa, dlaczego ukrywał służbę w Waffen SS, ten odpowiedział: - Dlatego, że się wstydziłem. Byłem małym, głupim nazistą. Zrozumiałem to po wojnie i było mi wstyd. Żywiłem tak głęboką wiarę w przywódcę Hitlerjugend Baldura von Schiracha, że nie wierzyłem w doniesienia o zbrodniach nazistów, dopóki nie usłyszałem w radiu, że sam się przyznał na procesach norymberskich.
A dlaczego w końcu postanowił to ujawnić? - Ludzie z upływem czasu się zmieniają. Coś, co przydarza się nam w dzieciństwie, wiele lat później może wydać się obce i dziwne - odparł i dodał: - Chcę, by mnie dobrze zrozumiano. Nie było tak, że zdecydowałem się ujawnić tajemnicę. Doszedłem do momentu, gdy postanowiłem zmierzyć się z faktem, że kiedy byłem bardzo młody, wierzyłem w nazizm.
"Nieraz dość mam samotności i miałbym chęć wpełznąć w coś miękkiego"
Grass jest autorem ok. 20 książek przełożonych na kilkadziesiąt języków. Literacką sławę przyniosła mu trylogia gdańska, czyli: "Blaszany bębenek", "Kot i mysz" oraz "Psie lata". Napisał też m.in. "Wróżby kumaka", "Idąc rakiem" i "Spotkanie w Telgte", zdobywając uznanie czytelników i krytyków. "Kto jest lub był największym pisarzem niemieckojęzycznym ostatnich 60 lat? Jest jeden wielki, nieodmiennie kontrowersyjny, ale i lubiany, na przemian czczony i namiętnie odrzucany, urodzony w Gdańsku - Guenter Grass. Od czasu Tomasza Manna nie było bowiem pisarza o tak wielkiej charyzmie i sile intelektualnego oraz społecznego oddziaływania" - napisał profesor Norbert Honsza w biografii Grassa.
Na równi z twórczością popularnością cieszyły się jego poglądy polityczne, które często spotykały się z ostrymi reakcjami zarówno niemieckiej skrajnej lewicy, jak i prawicy. Grass twierdził np. na przełomie lat 80. i 90., że po upadku muru berlińskiego nie powinno dojść do zjednoczenia Niemiec i lepiej by było, by NRD i RFN funkcjonowały jako dwa kraje.
Chętnie wypowiadał się też na mniej poważne tematy, np. o pornografii i jedzeniu; o tym, że nie umie jeździć na rowerze i grać na fortepianie, ale potrafi obrabiać granit i dobrze gotować, a nawet lewą i prawą ręką rysować węglem i piórkiem. - Potrafię też być czuły. Nieraz dość mam samotności i miałbym chęć wpełznąć w coś miękkiego, ciepłego, wilgotnego, co nazwać kobiecym byłoby określeniem niewystarczającym. Ile ja tracę sił, szukając schronienia - mawiał.
"Pozostańcie mi przychylni, nawet jeśli wasz zapas nienawiści pichci się na małym płomieniu"
W 2012 roku Grass wywołał kolejne polityczne zamieszanie. Tak głośne, że znowu zapomniano o tym, że jest przede wszystkim wybitnym pisarzem. Powód dał wierszem "Co musi zostać powiedziane", który opublikował niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Grass krytykował w nim władze Izraela, pisząc, że "są one większym zagrożeniem dla światowego pokoju niż przywódcy Iranu". Wielu uznało ten utwór za antysemicki, a szef izraelskiego MSW ogłosił, że obecność noblisty w Izraelu jest niepożądana. Zażądał też, aby Akademia Szwedzka cofnęła mu Nobla. Niemiecki krytyk literacki Marcel Reich-Ranicki nazwał zaś wiersz "podłym i wstrętnym utworem stawiającym świat na głowie".
Grass odpierał zarzuty, zapewniając, że sprzeciwia się nie tyle mieszkańcom Izraela czy idei diaspory, co politykom z premierem Benjaminem Netanjahu na czele: - Krytykuję rząd, który kontynuuje wbrew rezolucjom ONZ politykę osadniczą. Krytykuję politykę, która tworzy nowych wrogów i prowadzi do izolacji Izraela.
Przetrwał i tę burzę. Pomogła mu opinia "jednego z ostatnich pisarzy zaangażowanych", który od zawsze budził sprzeczne emocje. Przez lata brał przecież udział w dyskusji o przeszłości Niemiec, stosunkach z Polską, uchodził za niemieckie sumienie i walczył z pozostałościami nazizmu. Ale z każdym rokiem łagodniał. W grudniu 2014 roku w wywiadzie dla wiedeńskiej gazety "Der Standard" wyraził zaniepokojenie z powodu stanu polityki światowej, ale już w nieco łagodniejszym tonie od tego, w jakim w przeszłości dokonywał ocen kryzysów, prowokując publiczne dyskusje.
- Ludzkość jeszcze nigdy nie miała tak dobrego dostępu do informacji jak dzisiaj; jest wręcz nimi zalewana, lecz każda kolejna wymazuje poprzednią. Wiemy o klęskach głodu, które są prowokowane, pomimo że pokarmu wystarczyłoby dla wszystkich; wiemy też o deficytach wody i zmianach klimatycznych. Wszystko dzieje się w tym samym czasie. Trzecia wojna światowa już się rozpoczęła - i jest to wojna o podział światowych zasobów - mówił, odnosząc się do krajów Trzeciego Świata.
Skomentował także konflikt Rosji i NATO: - Pomimo obietnicy, że NATO zatrzyma się na Odrze, do Sojuszu zostały przyjęte Polska i kraje bałtyckie. Rosyjski system Putina jest dla mnie czymś strasznym. Ale, chcąc go rozgryźć, muszę zrozumieć lęki Rosjan obawiających się o swój kraj, jeśli do NATO przystąpią Gruzja i Mołdawia. Putin prowokuje, aby umocnić władzę, ale Zachód reaguje za pomocą nieskutecznych środków.
Te słowa cytowały potem wszystkie ważne media na świecie. Nie wszystkim spodobało się, że Grass zarzucił Sojuszowi Północnoatlantyckiemu agresywność i poniekąd stanął w obronie Putina. Ale Grass już nigdy się do nich nie odniósł. Nie napisał też już żadnej książki. W 2014 roku w wywiadzie udzielonym gazecie "Passauer Neue Presse" wyznał: - Zdrowie nie pozwala mi już podejmować projektów obliczonych na pięć czy sześć lat, a tyle trzeba, żeby dobrze zdokumentować powieść.
Chętnie za to cytował swój wiersz zatytułowany "Moim wrogom":
"Pozostańcie mi przychylni nawet jeśli wasz zapas nienawiści pichci się już tylko na małym płomieniu (...) pobędę tu jeszcze tylko chwilę zapewniając wam honoraria i ciepłą izbę (...) mali mistrzowie tanich złośliwości złączeni w gildię wspólnych interesów".
Autor: am\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: United Artists