Francis Ford Coppola, twórca obsypanej Oscarami trylogii "Ojciec chrzestny" i "Czasu apokalipsy", rozpoczął pracę nad planowanym od lat 80. projektem "Megalopolis". Będzie to epicka produkcja science fiction. Aby spełnić to marzenie, reżyser sprzedał swoje winnice i całą kwotę zainwestował w film.
Choć trudno w to uwierzyć, jeden z największych żyjących reżyserów przez cztery dekady nie zdołał namówić żadnej wytwórni, by wyłożyła pieniądze na film jego marzeń. Na początku XXI wieku wydawało się, co prawda, że znalazł sponsora, ale przyszedł 11 września 2001 roku i wszystko zmienił.
Po 40 latach Coppola uznał, że już nie ma czasu. W wieku 82 lat zdecydował się na samodzielne sfinansowanie filmu, którego koszty oszacował na 120 milionów dolarów.
Za tyle właśnie sprzedał należące do niego rozległe winnice w Kalifornii.
Nowy Jork w wersji futurystycznej
"Megalopolis" ma być epicką opowieścią science fiction badającą ideę budowy utopijnego społeczeństwa. Akcja filmu rozgrywać się będzie "w futurystycznej wersji Nowego Jorku, wzorowanego na starożytnym Rzymie". W tych realiach rozgrywać się będzie historia miłosna. Nie zdradzając żadnych szczegółów fabuły, Coppola wyznaje tylko, że chce nadać swojemu filmowi kształt filozoficznej opowieści o ludzkiej naturze.
Choć obsada filmu nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona, reżyser uchyla rąbka tajemnicy. W głównych rolach zobaczymy prawdopodobnie Cate Blanchett, Oscara Isaaca, Zendayę i Michelle Pfeiffer. W filmie mają się również pojawić Jessica Lange, Forest Whitaker i Jon Voight.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zdjęcia zaczną się jesienią tego roku.
Pięć Oscarów to za mało?
Francis Ford Coppola podkreśla, że jest przyzwyczajony do tego, że im ambitniejszy projekt proponuje wytwórniom, tym trudniej mu go zrealizować. Tak właśnie było z "Czasem apokalipsy". Mimo że miał już wtedy na koncie obie części "Ojca chrzestnego", będące w czołówce najlepiej zarabiających filmów w historii kina, nie mówiąc już o złotych statuetkach. Z żalem wspomina:
Zdobyłem pięć Oscarów i byłem wtedy najgorętszym reżyserem filmowym w Hollywood. Poszedłem z "Czasem apokalipsy" i powiedziałem: "Chciałbym teraz zrobić ten właśnie film". Usłyszałem w odpowiedzi, że to zbyt ryzykowny projekt. Jak myślicie, dlaczego sam wyprodukowałem ten film? Ponieważ nikt inny go nie chciał.
Obraz powstał w słynnej potem na całym świecie firmie American Zoetrope Coppoli, ale by go nakręcić, zdobywca pięciu Oscarów musiał wziąć gigantyczny kredyt i zastawić świeżo nabytą posiadłość. "Czas apokalipsy", jak wiadomo, był kasowym i artystycznym sukcesem, a dziś jest dziełem kultowym, więc szybko na siebie zarobił. Ale już doświadczenie samofinansowania mniej znanego u nas, faktycznie nieudanego musicalu "Ten od serca" zakończyło się spektakularną klęską. Film, kosztujący 26 milionów dolarów (40 lat temu!), zarobił... niewiele ponad pół miliona dolarów, a twórca z długów wychodził przez kolejną dekadę.
Pieniądze nic nie znaczą
Finansowa klęska nauczyła Coppolę, że musi mieć coś jeszcze poza sztuką. Kupił winnice, na których, jak przyznaje, zarobił więcej niż na jakimkolwiek ze swoich wielkich filmów. Zbudował w Kalifornii imperium winnic. Mówi, że teraz, gdy większość z nich sprzedał, zupełnie nie martwi się o zwrot inwestycji, jeśli film nie odniesie kasowego sukcesu.
- Pieniądze nic dla mnie nie znaczą - wyznaje. - Zawsze służyły mi do robienia filmów. Swoich albo cudzych.
Nigdy nie dał się namówić na realizację filmów o superbohaterach, choć proponowano mu za nie wielkie pieniądze. Ostatnio naraził się twórcom marvelowskich adaptacji, gdy powiedział: "Robią wciąż jeden prototypowy film, który kręcą w kółko i w kółko, by wyglądał na taki, który różni się od poprzedniego".
Od czasu założenia firmy produkcyjnej American Zoetrope w 1969 r. przecierał szlaki filmowcom, próbującym realizować skromniejsze, ambitne projekty poza systemem hollywoodzkim. Często inwestował jako producent w dzieła niezależnych i nieznanych twórców.
Bez jego wsparcia nie byłoby "Niebiańskiej plaży" Danny'ego Boyle'a, "Jeźdźca bez głowy" Tima Burtona, a także pięknych filmów jego zdolnej córki Sofii Coppoli, przede wszystkim głośnego "Między słowami". Trudno się dziwić, że u kresu życia postanowił spełnić swoje własne wielkie filmowe marzenie.
Nawet jeśli coś w nim nie wypali, Francis Ford Coppola i tak zajmuje wyjątkowe miejsce w historii światowego kina.
Źródło: "Variety", "IndieWire",tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kevin Winter/Getty Images for HFA