Jak to jest przejść pieszo 1700 km wysokogórskim szlakiem, z plecakiem ważącym tonę i zaledwie kilkoma dolarami w kieszeni? - Był ból i samotność. Myślałam: jak uda mi się przejść kolejną milę? Ale to jedna z najlepszych rzeczy, jakie zrobiłam w życiu - mówi w wywiadzie dla tvn24.pl amerykańska pisarka Cheryl Strayed, autorka książki "Dzika droga. Jak odnalazłam siebie".
Pacific Crest Trail to wysokogórski szlak pieszy w Stanach Zjednoczonych. Liczy ponad cztery tysiące kilometrów i wiedzie przez Kalifornię, Oregon i Waszyngton. Pewnego dnia w 1994 roku, 26-letnia Cheryl Strayed z Minneapolis, kupując łopatę do odgarniania śniegu, przypadkowo natknęła się na przewodnik po szlaku. Przechodziła wówczas trudny okres: cztery lata wcześniej jej mama zmarła nieoczekiwanie na raka płuc, a ona sama rozstała się z mężem.
Po rozwodzie nadała sobie nowe nazwisko, które dobrze obrazowało jej stan - Strayed, co oznacza "zagubiony" lub "zabłąkany". Pocieszenia szukała w przypadkowym seksie i narkotykach. W końcu postanowiła samotnie przejść szlakiem - tyle, ile zdoła. W ciągu trzech miesięcy Cheryl przeszła 1,7 tys. km. Wędrówka miała być doświadczeniem duchowym, ale okazała się także walką z bólem, strachem i samotnością. Swoje doświadczenia autorka opisała w książce "Dzika droga", która stała się bestsellerem w USA. Teraz ukazała się w Polsce.
- Wyruszyłam skoncentrowana na emocjonalnym, psychologicznym aspekcie wędrówki, która miała mnie duchowo uleczyć. A to, co dostałam, to bardzo fizyczne doświadczenie - opowiada autorka w rozmowie z tvn24.pl. - Było dużo trudniej niż sobie wyobrażałam. Wiedziałam, że będzie ciężko, nie byłam zupełne naiwna. Ale nie wiedziałam, że będzie aż tak ciężko. I mój plecak był taaaki ciężki! - mówi. Jak przyznaje, w pierwszych dniach na szlaku myślała, że popełniła błąd. Wiele razy chciała zawrócić. - Poszłam tam, by zastanowić się nad życiem, przemyśleć swoje smutki i problemy. A okazało się, że myślę: jak dam radę nieść ten plecak przez góry? Jak uda mi się przejść kolejną milę, gdy moje stopy strasznie bolą? Jak znajdę wodę, gdzie jest następne źródło? - dodaje.
Zdarte paznokcie, oskubany kurczak na biodrach
W czasie wędrówki Cheryl straciła większość paznokci u nóg, a plecak, który przezwała "Monstrum" spowodował bolesne otarcia na skórze. Autorka porównuje je do "skrzyżowania kory drzewa i skóry oskubanego kurczaka". Nie myła się tygodniami, żywiła się suszonym mięsem i gotowymi daniami. Któregoś dnia straciła obcierające ją buty i część trasy pokonała w owiniętych taśmą sandałach. - Każdy dzień był dla mnie próbą, nową przygodą, nowym wyzwaniem. Pod koniec każdego dnia myślałam sobie: przetrwałam. Niektóre dni były trudniejsze od innych: na przykład dzień, w którym but spadł mi w przepaść i musiałam użyć owiniętych taśmą sandałów - mówi pisarka. Jak jednak podkreśla, dzięki temu nauczyła się, jak zachować poczucie humoru mimo przeciwności. - Nie jestem silniejsza czy odważniejsza niż ktokolwiek. To był bardzo zwyczajny wysiłek - iść naprzód, krok za krokiem - dodaje.
Musiała radzić sobie także z brakiem pieniędzy. Co kilkadziesiąt kilometrów schodziła do leżących nieopodal szlaku wiosek, by odebrać nadaną wcześniej paczkę z zapasami jedzenia i niewielką sumą - z której większość wydawała od razu.
Jak przyznaje teraz, brak gotówki wyszedł jej na dobre. - Ale gdy byłam na szlaku i nie miałam pieniędzy - a nie miałam ich przez większość wędrówki - to wcale nie było zabawne - mówi. - Wędrówka przez dzicz polega w dużym stopniu na znalezieniu równowagi pomiędzy tym, czego chcesz i czego potrzebujesz. Pieniądze są tego dobrym przykładem. W Stanach ludzie pytają mnie: dlaczego nie wzięłaś ze sobą wystarczająco dużo pieniędzy? A ja odpowiadam: ależ wzięłam. Nie miałam tyle, ile chciałam, ale wystarczyło. Sądzę, że często zapominamy o różnicy między tymi dwiema rzeczami - dodaje.
"Rozmawialiśmy, kiedy ostatnio braliśmy prysznic"
Choć szła samotnie, nie była na szlaku całkiem sama. Spotkała innych piechurów, którzy przezwali ją "królową PCT" i dopingowali do dalszej wędrówki. - Wspólnota na szlaku była jednym z najpiękniejszych doświadczeń. Zdejmowaliśmy buty i porównywaliśmy nasze stopy - opowiada ze śmiechem. - Rozmawialiśmy o tym, jak dawno temu braliśmy prysznic albo jedliśmy cheeseburgera. Ci ludzie sprawili, że było mi łatwiej. Za każdym razem, gdy podupadałam na duchu, spotykałam kogoś, kto mnie pocieszał - wspomina.
Czy podróż ją zmieniła? - Wróciłam jako inna osoba. Byłam spokojniejsza, szczęśliwsza, silniejsza. Przeniosłam się do Portland w Oregonie, gdzie mieszkam dzisiaj. Nie miałam ani grosza. Znalazłam pracę, zatrzymałam się u przyjaciół i pracowałam jako kelnerka. Wykonywałam tę pracę przez wiele lat, żeby utrzymać się jako pisarka. Nie wiem, jak jest w Polsce, ale w Stanach trudno żyć z bycia artystą. Macie takie wyrażenie jak "głodujący artysta"? - pyta z uśmiechem.
I dodaje: - I tak było w moim przypadku: pisałam i kelnerowałam. Pod wieloma względami sądzę, że wędrówką PCT pomogła mi w pisaniu najbardziej. Uspokoiła mój umysł i sprawiła, że stałam się zdeterminowana, by cierpliwie pisać. Robiłam to już wcześniej, ale nie byłam tak zdyscyplinowana. Więc po PCT ruszyłam naprzód z pisaniem - mówi.
Nie tylko dla kobiet
Swoją wędrówkę zdecydowała się jednak opisać dopiero kilkanaście lat później. - Nigdy nie sądziłam, że o tym napiszę, chociaż wiedziałam, że jestem pisarką. Nie chciałam pisać tej książki, dopóki nie nie mogłam nadać temu doświadczeniu nowego wymiaru. I dopiero wiele lat później zrozumiałam, co ta wędrówka dla mnie znaczyła - mówi Strayed. Jak zaznacza, płakała przy pisaniu wielu fragmentów. - Przy innych kręciłam głową, patrząc na siebie sprzed lat i pytałam: czemu to zrobiłaś? Bardziej dojrzała Cheryl spogląda na młodszą Cheryl i widzi jej błędy. Ale muszę też przyznać, że czułam wiele miłości do młodej mnie. Widziałam, że te doświadczenia były częścią drogi, która doprowadziła mnie tutaj - mówi.
Książka w Stanach Zjednoczonych stała się bestsellerem i do tej pory sprzedała się w liczbie miliona egzemplarzy. W czym tkwi tajemnica jej sukcesu?
- Moi czytelnicy mówią, że się z nią identyfikują. Widzą siebie w mojej historii, która jest jednocześnie historią wielu osób. I to zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Ludzie często myślą: biograficzna książka napisana przez kobietę jest dla kobiet - oczywiście kobiety znajdą w niej coś szczególnego - ale przynajmniej w USA połowę maili dostaję od mężczyzn - przyznaje.
"Reese zadzwoniła mówiąc, że chce mnie zagrać"
Prawa do ekranizacji "Dzikiej drogi" kupiła aktorka Reese Whiterspoon. Film, do którego scenariusz napisał Brytyjczyk Nick Hornby, ma być gotowy w przyszłym roku. - Reese przeczytała książkę - zwyczajnie, jak każdy - i zadzwoniła do mnie mówiąc: chcę zrobić z tego film i zagrać główną rolę. Pewnego dnia więc zobaczę na ekranie siebie graną przez Reese Whiterspoon. Jestem tym bardzo przejęta! - mówi Cheryl. Czy było warto męczyć się w chłodzie i upale i przez trzy miesiące spać na gołej ziemi? - Absolutnie tak! To jedna z najlepszych rzeczy, jakie zrobiłam w swoim życiu. To była trudna wędrówka - każdy, kto przeczytał książkę wie, że wiele razy zastanawiałam się, co ja tam robię. Był fizyczny ból, samotność, trud, ale na koniec okazało się to niesamowitym doświadczeniem, za które jestem wdzięczna - uważa Cheryl. Już planuje powtórkę - wraz z mężem i dziećmi. - Wierzę w to, że każdy z nas może to zrobić - podkreśla.
Autor: rozmawiała Joanna Kocik//kdj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl