Zadzwoniły, że ktoś wybija szyby. Potem zaatakował, od ciosów nożem zginęła kobieta, jej siostra jest ranna

Do tragedii doszło w czwartek
72-latka nie żyje
Źródło: TVN24 Łódź

Nie miały gdzie uciekać. Dwie starsze kobiety mieszkały na zboczu Gubałówki, z dala od innych zabudowań. Gdy pod ich dom przyszedł nożownik, były bezbronne. Jedna nie żyje.

Na numer alarmowy 112 zadzwoniły dokładnie o 10:25. Prosiły o pilną pomoc. Pod drewnianym domem, w którym mieszkała 72-letnia kobieta i jej starsza o cztery lata siostra pojawił się mężczyzna. Był bardzo agresywny.

- Zgłaszająca alarmowała, wybija szyby w ich domu - mówi asp. sztab. Roman Wieczorek z policji w Zakopanem.

Po kilkudziesięciu sekundach od przyjęcia zgłoszenia, telefon u dyspozytora zadzwonił jeszcze raz. Tym razem już nikt niczego nie mówił. Zamiast tego, w słuchawce usłyszał przeraźliwe krzyki.

- W tym czasie w drodze był już patrol policji - mówi asp. sztab. Wieczorek.

Nożownik zatrzymany

Policjanci weszli do domu, na parterze którego były już powybijane szyby. W środku zastali napastnika i jego dwie ofiary. Jedna z nich nie dawała już znaków życia.

- Mężczyzna miał nóż. Stawiał opór przy zatrzymaniu, ale mimo to został szybko unieszkodliwiony. Tak szybko, jak to tylko możliwe zaczęła się walka o życie zaatakowanych kobiet.

Niestety, życia 72-latki nie udało się uratować. Starsza z poszkodowanych trafiła do szpitala.

Nożownik usłyszał zarzuty

Nożownik usłyszał zarzuty

Śledztwo

Okazało się, że napastnikiem był 30-letni mieszkaniec Zakopanego. Jak informuje prokuratura, nie był skoligacony z zaatakowanymi kobietami.

- Wstępnie wykluczono motyw rabunkowy - informuje Barbara Bogdanowicz, prokurator rejonowa w Zakopanem.

Nożownik nie był wcześniej notowany przez policję.

- Na pewno trzeba ustalić, co było motywem działania sprawcy. Każdorazowo w takich przypadkach sprawdzana jest poczytalność zatrzymanego - tłumaczy prokurator Bogdanowicz.

Sąsiedzi w szoku

Okna domu, w którym doszło do ataku są dziś zasłonięte żółtymi plandekami.

- Te kobiety żyły ze wszystkimi w zgodzie. Nie stwarzały nikomu problemu. Nie miały żadnych wrogów - kręci głową z niedowierzaniem Andrzej. Ze swojego podwórka widzi posesję, na której doszło do tragedii.

Tłumaczy, że to bardzo spokojna okolica, w której nigdy nie działy się tak straszne rzeczy.

- Jak doszło do ataku, to byłem w pracy. Jak się dowiedziałem o tym dramacie, to na początku nie mogłem w to uwierzyć - tłumaczy.

***

Za zabójstwo 30-letniemu zatrzymanemu grozi dożywocie. Mężczyzna przyznał się do winy. Nie potrafił wyjaśnić swojego postępowania. Z nieoficjalnych informacji TVN24 wynika, że podejrzany miał wcześniej problemy psychiczne. Pod eskortą policyjną zatrzymany 30-latek z Zakopanego został przetransportowany do szpitala specjalistycznego w Krakowie. Obecnie jest na obserwacji psychiatrycznej.

Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: