Dwie obywatelki Tajwanu utknęły w drodze na szczyt Kasprowego Wierchu. Jedna z nich miała na nogach trampki, druga, jak mówią ratownicy, "trochę lepsze obuwie". Po przemarznięte kobiety musiał polecieć śmigłowiec.
Pomoc wezwali w środę po południu turyści, którzy zauważyli siedzące na szlaku kobiety. Tajwanki zatrzymały się powyżej Myślenickich Turni.
- Miały telefony, ale rozładowane, więc nie mogły same wezwać pomocy. Ta, która miała na nogach trampki, nie była w stanie zejść nawet przy pomocy ratownika, więc na miejsce został wezwany śmigłowiec – relacjonuje ratownik dyżurny TOPR.
Okazało się, że turystki siedziały w śniegu od około dwóch godzin. Były mocno przemarznięte, jednak nie odniosły żadnych poważniejszych obrażeń. Akcja ratunkowa trwała około półtorej godziny.
Litwin bez butów
W miniony piątek ratownicy TOPR zostali wezwani przez Litwina, któremu podczas wspinaczki na Giewont… spadły w przepaść buty.
"Zadzwonił do nas litewski turysta i poinformował, że chciał zdobyć Giewont. Dodał, że śnieg jest twardy, szlaki oblodzone, a on ma śliskie buty, nie ma raków ani czekana" - czytamy w komunikacie Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Okazało się, że mężczyzna uznał, że wygodniej niż w śliskich butach będzie mu wspinać się w samych skarpetkach. Plan nie powiódł się, dodatkowo turysta stracił obuwie.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: commons.wikimedia.org | Jerzy Opioła