Razem z kolegą ciężko pobił żonę, wcześniej miał mówić, że "jedzie ją zabić". Prokuratura chciała wyroku za próbę zabójstwa, ale sąd pierwszej instancji skazał Pawła W. za pobicie. Sąd apelacyjny zmienił jednak wyrok i zakwalifikował sprawę jako usiłowanie zabójstwa. Mąż kobiety został skazany na jedenaście i pół roku, a jego kolega - na 9 lat więzienia.
Tym samym sąd apelacyjny przychyli się do stanowiska pokrzywdzonej i jej pełnomocników oraz prokuratury - uznał, że było to usiłowanie zabójstwa. Sąd orzekł wobec Pawła W. karę łączną 11 lat i 6 miesięcy więzienia, a wobec drugiego z oskarżonych Mariusza K. - 9 lat pozbawienia wolności.
Oskarżeni mają także pięcioletni zakaz kontaktowania się z pokrzywdzoną i zbliżania się do niej na odległość mniejszą niż 100 metrów – przez pierwszy rok zakaz ten będzie kontrolowany w systemie dozoru elektronicznego.
Marta D. ma otrzymać także 300 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i ponad 16 tys. zł za spowodowane szkody.
Wyrok jest prawomocny.
Skatowana
Marta D. została skatowana w marcową noc 2016 roku w miejscowości Stróże (woj. małopolskie). Kobieta w rozmowie z Renatą Kijowską, reporterką "Faktów" TVN, wspominała, że mąż zadzwonił do niej i powiedział, że jedzie ją zabić. Wcześniej miał pobić jej brata.
Zanim Paweł W. dotarł do domu, kobieta zdążyła zawiadomić policję. Chwile później jej mąż był już na miejscu i razem z kolegą rzucił się na nią. - Wszedł mój mąż z jakimś oprychem, mieli obydwaj w rękach noże. Bili mnie, kopali po całym ciele. Słyszałam tylko dźwięk wyrywanych włosów. Zmieniali się, raz jeden na mnie siedział, raz drugi. Jak jeden siedział, to drugi mnie kopał w twarz, ręce, nogi - relacjonowała kobieta.
W tym czasie w pokoju obok spały ich dzieci.
Obrażenia odniesione przez poszkodowaną były poważne, miała między innymi uszkodzony kręgosłup. Kobiecie groził paraliż, jednak dzięki intensywnej rehabilitacji udało jej się go uniknąć.
Jak twierdzi brat poszkodowanej, Paweł W. nie pierwszy raz podniósł rękę na żonę. - Szwagier znęcał się nad siostrą i czuł się bezkarny. Miał pieniądze, poważny biznes, ale nie pomagał jej w wychowaniu dzieci. Mieli się rozwieść, niedawno wyprowadził się do Krakowa, ale agresja narastała, aż doszło do tej tragedii - opowiadał dziennikarzom brat kobiety.
Zmiana kwalifikacji
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w grudniu 2018 roku. Wówczas 43-letni Paweł W. został skazany na osiem lat i sześć miesięcy więzienia, a jego 30-letni kompan na sześć lat i sześć miesięcy. Prokuratura domagała się odpowiednio 11 i dziewięciu lat pozbawienia wolności.
Prokuratura chciała wyroku za usiłowanie zabójstwa, jednak sąd pierwszej instancji zmienił kwalifikację czynu i mężczyźni zostali skazani za pobicie.
- Taki wyrok to kpina. Siostra trzy miesiące była w szpitalu. Aktualnie jest inwalidą, ma stwierdzoną niezdolność do pracy - mówił po ogłoszeniu wyroku brat ofiary.
O uzasadnienie zmiany kwalifikacji czynu zapytaliśmy biuro prasowe krakowskiego sądu okręgowego. "Sąd uznał, że nie można wywodzić zamiaru oskarżonych z faktu, iż pokrzywdzona na skutek jednego z uderzeń doznała urazu kręgosłupa (…). Nie ma żadnych danych wskazujących na to, że oskarżeni mieli świadomość, iż doprowadzili do tak poważnego urazu. (...) Mając na uwadze opisane okoliczności, nie sposób mówić o działaniu oskarżonych z zamiarem pozbawiania Marty D. życia" - czytamy w oświadczeniu sądu przesłanym do naszej redakcji.
Apelacja
Od wyroku odwołali się pełnomocnicy oskarżycielki posiłkowej, czyli pobitej kobiety. Odwołał się też obrońca Pawła W.
Jak tłumaczy Tomasz Szymański, rzecznik prasowy krakowskiego sądu apelacyjnego, podczas procesu drugiej instancji możliwe są różne decyzje sądu, w tym przywrócenie poprzedniej kwalifikacji czynu. Tego właśnie oczekiwali pełnomocnicy pobitej kobiety. Chcieli podwyższenia kary dla Pawła W. na 12 lat więzienia i 15 lat zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej, a dla Mariusza K. 10 lat więzienia.
Prokuratura początkowo nie wniosła apelacji i zgodziła się z wyrokiem, jednak w trakcie procesu apelacyjnego prokurator przyłączył się do apelacji poszkodowanej kobiety na polecenie przełożonych. Jak wyjaśniła w komunikacie Prokuratura Krajowa, analiza dokonana przez Departament Postępowania Sądowego wykazała, że "prokurator niesłusznie uznał zasadność przyjętej przez sąd I instancji kwalifikacji prawnej czynu i nie skierował apelacji w tej sprawie".
W poniedziałek krakowski sąd uwzględnił apelacje oskarżycieli, zmienił kwalifikację prawną i wymierzył oskarżonym wyższe kary.
Źródło: TVN24 Kraków/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24