Policja potwierdza, że mężczyzna, który we wtorek ściągnął z rowerka 4-letniego chłopca, wrzucił do kontenera na śmieci i ugryzł w policzek, pochodzi ze Słowenii. Tam uważany był zaginionego, poszukiwano go od stycznia. Zanim napadł na chłopca, awanturował się w jednej z krakowskich restauracji. Trafił na obserwację do szpitala, ale stamtąd uciekł.
Mężczyzna, który napadł na 4-latka to obywatel Słowenii. W swoim kraju był uważany za zaginionego, poszukiwano go od stycznia.
Zanim napadł na chłopczyka, awanturował się półnagi w jednej z krakowskich restauracji. Został zatrzymany przez funkcjonariuszy i przewieziony do szpitala na obserwację, jednak stamtąd uciekł.
- Zostawił jedynie kartę bankową - mówił Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.
Był trzeźwy
Funkcjonariusze wcześniej nie mogli porozumieć z mężczyzną. - Mówi dziwnym dialektem, który ciężko przypisać do jakiegokolwiek języka - wyjaśniał Mariusz Ciarka.
Mężczyzna, nie był pod wpływem alkoholu ani środków odurzających. Przebywa na obserwacji psychiatrycznej w jednym z krakowskich szpitali. Do sądu wpłynął już wniosek o areszt dla Słoweńca.
Do zdarzenia doszło we wtorek. Malec jeździł na rowerku na jednym z krakowskich osiedli, gdy nagle podbiegł do niego 30-letni mężczyzna, przerzucił go sobie przez ramię zaczął uciekać w kierunku bloków mieszkalnych. Po kilkudziesięciu metrach wrzucił chłopca do kontenera na śmieci i zaczął go dźgać kijem. Następnie podniósł dziecko do góry, ugryzł je w policzek, po czym rzucił się do ucieczki.
Napastnika zatrzymali przechodnie, zaalarmowani przez matkę chłopca.
4-latek od razu trafił pod opiekę lekarzy ze szpitala dziecięcego w Krakowie. Jego stan nie zagraża życiu. Jest pod opieką psychologów.
Autor: mmw/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków