Archeolodzy badający osadę sprzed 2,5 tysiąca lat, odkrytą na Podkarpaciu, trafili na zolnik czyli miejsce obrzędów religijnych. Prace trwają od ubiegłego roku i na razie nie zanosi się na ich koniec: zbadano niewielki obszar odkrytego grodziska.
W czerwcu pisaliśmy o niezwykłym odkryciu naukowców z Rzeszowa.
Badacze trafili na aglomerację kilkunastu osad sprzed około 2,5 tysiąca lat skupionych wokół grodu. Osady należały do ludności związanej ze scytyjskim kręgiem kulturowym. To najdalej na zachód Europy wysunięte pozostałości tego typu.
Badania trwają już od trzech tygodni. - Jesteśmy w momencie kulminacyjnym. Zaczyna nam rysować się to, czego oczekiwaliśmy – mówi TVN 24 profesor Sylwester Czopek z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Znaleźli zolnik
Kończąc badania w ubiegłym sezonie naukowcy podejrzewali, że mogą znajdować się w okolicy zolnika czyli kultowego miejsca praktyk religijnych.
- To się potwierdza w tegorocznych badaniach: mamy pewną strefowość zagospodarowania osady z centralnym miejscem obrzędowych uczt pełnym kości, rozbitych naczyń, węgielków – wymienia Czopek dodając, że w literaturze opisującej grodziska taki punkt określa się właśnie mianem zolnika.
W wytypowaniu lokalizacji, w której znajduje się miejsce kultu, pomogły zdjęcia z powietrza.
- Po badaniach sondażowych na wale grodziska zaczęliśmy przygotowywać badania tegoroczne: wykop nie jest przypadkowo zlokalizowany. Posłużyliśmy się zdjęciami z drona, na których zarejestrowano duży obiekt: to właśnie zolnik. Teraz badamy jego część – mówi dr Katarzyna Trybała-Zawiślak, archeolog.
Archeolodzy podkreślają, że zbadanie całego obszaru zajmie im jeszcze kilka sezonów ze względu na jego rozległość.
Niezwykłe odkrycie
Pozostałości grodziska znajdują się w okolicy Chotyńca w powiecie jarosławskim. Chociaż, jak już wcześniej ocenili naukowcy, zachowało się ono w "nienajlepszym stanie", to udało się ustalić, że ponad 2,5 tysiąca lat temu było potężne - w jego centralnym punkcie znajdowała się obszerna warownia chroniona wysokim wałem.
Zachowana do dziś szerokość wału to 30-40 metrów, a wysokość sięga 3,5 metra ponad otaczający teren. Pozostała część została zniszczona przez orkę i budowę drogi.
Mimo to archeologom udało się zaobserwować jego przebieg na podstawie innej barwy ziemi, co widoczne jest zwłaszcza na zdjęciach wykonanych z lotu ptaka. Zdaniem archeologów odkrycie ma wymiar europejski – to najdalej wysunięte na zachód skupisko osad społeczności związanej ze scytyjskim kręgiem kulturowym.
Według kierownika badań, profesora Czopka wiele przesłanek wskazuje, że w aglomeracji mieszkał lud Neurów, wymieniony przez "ojca historii" Herodota w V w. p.n.e. Społeczność ta związana była z koczowniczym ludem Scytów - sami też byli koczownikami. - Herodot wymienia Neurów jako sprzymierzeńców Scytów. Mówi, że oni mieli scytyjskie obyczaje - wyjaśnił w rozmowie z profesor Czopek.
W czasie wykopalisk archeolodzy odkryli wiele zabytków z wczesnej epoki żelaza, czyli IX/VIII-V wieku p.n.e. Ich zdaniem świadczą one o tym, że wykonała je ludność, która napłynęła na ten teren ze wschodu. Wśród nich są szklane paciorki, oporządzenie jeździeckie w postaci żelaznych wędzideł, charakterystycznych naczyń ceramicznych czy militariów. Odkryte zabytki wyraźnie różnią się od tych znajdowanych na innych terenach obecnej Polski. Jest też sporo kości koni, które odgrywały wśród koczowniczych ludności szczególną rolę - zaznaczają naukowcy.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków