W bloku przy ulicy Łepkowskiego w Krakowie 18 września wybuchł gaz. Od wypadku minął już ponad miesiąc, a lokatorzy nadal nie mogą wrócić do swoich mieszkań. I nikt nie wie, kiedy będą mogli. Pomieszkują teraz kątem u rodzin, niektórzy koczują na działkach. Spółdzielnia tłumaczy się koniecznością przeprowadzenia dokładnego, a więc i czasochłonnego remontu.
Po wybuchu gazu w jednym z mieszkań dziesięciopiętrowego bloku wybuchł pożar. Jedna osoba zginęła, a budynek został poważnie uszkodzony. Zniszczeniu uległy prawie wszystkie okna w pionie, jedna ze ścian, balkon i winda. Rozszczelniona jest również instalacja gazowa. Takie usterki sprawiają, że mieszkańcy nie mogą wrócić do swoich mieszkań.
Mieszkają kątem u rodziny
- Mieszkamy po kuzynach, u znajomych. Ludzie pomieszkują po kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa u rodziny – mówi pani Barbara mieszkanka bloku przy ulicy Łepkowskiego. – My mieszkamy kątem u synów, trochę na działce – wtóruje jej pani Krystyna.
Prace remontowe prowadzone przez spółdzielnię mieszkaniową posuwają się, według mieszkańców, zbyt wolno. Ślamazarne tempo robót to nie jedyny zarzut lokatorów. Narzekają także na brak komunikacji ze strony spółdzielni. – Dopiero w niedzielę pojawiły się jakieś komunikaty o tym, że możemy wynająć sobie pokoje w hotelu, w cenach wynegocjowanych przez spółdzielnię – tłumaczą mieszkanki.
Brak komunikacji?
Wcześniej żadnej informacji o lokalach zastępczych, według mieszkańców, nie było. Sprawą zainteresowała się miejska radna Małgorzata Jantos, która 20 października doprowadziła do spotkania mieszkańców z zarządem spółdzielni. Na zebraniu nie udało się dojść do porozumienia.
Przedstawiciele spółdzielni mieszkaniowej sprawę lokali zastępczych widzą inaczej.
– Już 2 października zorganizowaliśmy spotkanie z mieszkańcami, na którym omawialiśmy kwestię napraw poszczególnych instalacji. Padła również propozycja, że możemy pomóc w organizowaniu lokali zastępczych – zapewnia Tomasz Stachnik, przedstawiciel spółdzielni. - Tylko 3 rodziny poprosiły o takie wsparcie - dodaje.
Spółdzielnia uważa, że pomogła mieszkańcom
– Nasi pracownicy wyszukiwali lokale, które moglibyśmy odstąpić. Interweniowaliśmy w Centrum Interwencji Kryzysowej i Miejskim Ośrodku pomocy Społecznej. Przeszukiwaliśmy ogłoszenia o wynajmie mieszkań w okolicy Łepkowskiego, by coś dla poszkodowanych znaleźć. Udało nam się wynegocjować niższe ceny za wynajmem pokoju w hotelu „Krakus junior” – wylicza Stachnik.
Przedstawiciele spółdzielni uważają, że zrobili wszystko, co w ich mocy, żeby pomóc mieszkańcom. A zamieszanie wokół remontu uważają za kampanię wyborczą.
Miasto też zaoferowało pomoc
W znalezienie zastępczych lokali włączyli się także krakowscy urzędnicy.
- Miasto wysunęło propozycję zorganizowania lokali zastępczych na czas remontu dla osób, których mieszkania ucierpiały w wyniku wybuchu gazu – mówi Filip Szatanik, rzecznik urzędu miasta. - Ta oferta jest nadal aktualna, jeśli ktoś się do nas zgłosi, to pomożemy. Do tej pory o pomoc zwróciła się jedna osoba i lokal zastępczy otrzymała – podsumowuje.
Remont długi, bo dokładny
Tempo prac jest, według spółdzielni, odpowiednie, a remont prowadzony jest dokładnie. – Tuż po otrzymaniu od inspektoratu budowlanego pozwolenia na remont, przystąpiliśmy do prac – wyjaśnia Stachnik. Na bieżąco informujemy inspektorów o postępach i czekamy na decyzję – dodaje.
- W budynku nadal jest nieszczelna instalacja gazowa – mówi Przemysław Zębacz z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Krakowie. – Dopóki wszystko nie zostanie naprawione, nie możemy odebrać budynku. Ustaliliśmy ze spółdzielnią, że do końca tygodnia zostanie nam przedłożona ekspertyza, dotycząca szczelności instalacji gazowej. Mamy zapewnienie, że do 10 listopada zostanie naprawione mieszkanie, w którym doszło do katastrofy budowlanej.
Powrót mieszkańców uzależniony od decyzji nadzoru
Przedstawiciele spółdzielni deklarują, że do końca przyszłego tygodnia dostarczą stosowne ekspertyzy i już tylko od decyzji inspektoratu budowlanego zależeć będzie, kiedy mieszkańcy będą mogli wrócić do swoich mieszkań.
Do wybuchu doszło przy ulicy Łepkowskiego:
Autor: KMK/gp / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Kraków