Śledczy z Dąbrowy Tarnowskiej sprawdzali, czy tamtejszym dzieciom ktoś rozdaje cukierki zawierające narkotyki. - Śledztwo nie potwierdziło tego wątku - zapewniają prokuratory.
Śledztwo zaczęło się we wrześniu minionego roku, kiedy do dąbrowskiego szpitala trafiła 9-letnia dziewczynka. Pierwsze badania wykazały obecność narkotyków w jej organizmie. Kiedy jednak badanie zostało po raz kolejny przeprowadzone przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych, okazało się, że we krwi dziecka nie ma żadnych nielegalnych substancji. Tę rozbieżność zbadają teraz biegli.
- Dotychczasowe wyniki śledztwa nie potwierdziły faktu, by w organizmie dziewczynki, która we wrześniu trafiła do szpitala, znajdowały się substancje psychoaktywne. Obecność środków potwierdziły pierwsze badania laboratoryjne, ale kolejne ją wykluczyły. Różnice w wynikach badań laboratoryjnych wyjaśnią biegli - poinformował wiceprokurator rejonowy w Dąbrowie Tarnowskiej Witold Swadźba.
Swadźba poinformował także, że nie potwierdziły się również podawane przez media informacje o rozdawaniu uczniom w rejonie Dąbrowy Tarnowskiej narkotyków w postaci cukierków czy pastylek określanych jako "różowe misie". Sama dziewczynka po wyzdrowieniu zaprzeczyła, by ktoś podawał jej podejrzane substancje.
Kolejne badania
Obecność narkotyków w organizmie dziecka potwierdzały początkowe badania, zlecane przez szpital i przeprowadzane w dwóch różnych placówkach. Według nich we krwi dziewczynki były "składniki charakterystyczne dla substancji o nazwie handlowej ecstasy".
Poinformowana o sytuacji prokura wszczęła śledztwo. Zabezpieczono procesowo materiał biologiczny, a pobrane próbki przewieziono do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Biegli z IES wykluczyli jednak, aby w próbkach znajdowały się substancje, które zostały stwierdzone we wcześniejszych badaniach laboratoryjnych, czyli wszelkiego rodzaju substancje psychoaktywne, dopalacze, substancje psychotropowe itd.
Powołani przez prokuraturę biegli wyjaśnią różnicę w wynikach badań i jej przyczynę.
Nie było "różowych misiów"?
Pomimo intensywnej weryfikacji prokuratura nie stwierdziła żadnych innych przypadków podobnego zatrucia narkotykami. Jedyny trop, wskazujący na możliwość podania takich substancji, pochodził z zeznań chłopca, który twierdził, że w sierpniu pod sklepem w miejscowości, w której chodziła do szkoły poszkodowana dziewczynka, ktoś chciał go poczęstować cukierkiem przypominającym misia. Ten trop nie potwierdził się w toku śledztwa.
W związku z hospitalizacją dziewczynki w szkołach regionu dąbrowskiego przeprowadzono akcję informacyjną na temat niebezpiecznych substancji.
Autor: wini/i / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock