W Krakowie ruszyła kampania zniechęcająca mieszkańców i turystów do dawania pieniędzy żebrakom. Jak podaje urząd miasta, osoby te nie zawsze są biedne. - U blisko 40 procent potwierdziliśmy uprawnienia do emerytury i innych świadczeń, którymi jednak nie byli zainteresowani. Na ulicy mogą zarobić znacznie więcej i bez wysiłku – mówił Łukasz Filk, streetworker z krakowskiego MOPS.
Celem akcji ma być dotarcie z przesłaniem do tych, którzy dają pieniądze. Poza emisją spotów w środkach transportu miejskiego, urząd miasta przeprowadza sondę wśród krakowian, której celem jest zbadanie, czy i dlaczego dają żebrakom pieniądze.
Urząd przekonuje też do innych metod pomocy biednym, m.in. zachęca do przekazywania pieniędzy na rzecz potrzebujących na konto organizacji pozarządowych.
W pomoc żebrzącym zaangażowany jest również Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Działają w nim streetworkerzy, czyli osoby zajmujące się pomocą potrzebującym bezpośrednio na ulicach.
Jednym z nich jest Łukasz Filk, który w rozmowie z platformą urzędu miasta krakow.pl podkreślił, że liczba żebraków na ulicach Krakowa może zwiększyć się wraz z nadejściem wakacji. - Okres urlopowy wiąże się ze zwiększoną liczbą turystów, a więc potencjalnie będzie więcej osób, od których można coś wyżebrać. Turyści też nie do końca znają wartość złotego. Poza tym w tłumie dużego miasta łatwiej o anonimowość – mówił.
Straż interweniuje
Jak informuje rzecznik urzędu miasta, Filip Szatanik, walkę z żebractwem utrudnia fakt, że nie stanowi ono wykroczenia, dopóki nie jest natarczywe. Wtedy strażnicy miejscy mają prawo do podejmowania interwencji.
W ubiegłym roku straż miejska wystawiła 109 mandatów na łączną kwotę 10 336 zł, pouczyła 533 osoby i skierowała 26 wniosków o ukaranie do sądu. Rocznie straż podejmuje około 700 interwencji wobec osób żebrzących.
Jak podkreśla krakowski streetworker, żebracy to nie zawsze osoby pozostawione bez dachu nad głową. - Prawie w 100 procentach nie są to osoby bezdomne. U blisko 40 procent potwierdziliśmy uprawnienia do emerytury i innych świadczeń, którymi jednak nie byli zainteresowani. Na ulicy mogą zarobić znacznie więcej i bez wysiłku – mówił i dodał, że to łatwość zdobycia pieniędzy powoduje, że wychodzą na ulicę.
Prawie 2,5 tys. zł miesięcznie
Jak podają urzędnicy, nie ma dokładnych danych o tym, ile można zarobić na ulicy. - Jeśli jednak założymy, że koło takiego żebraka przejdzie na godzinę około 100 osób, co dziesiąta rzuci tylko złotówkę, to po ośmiu godzinach w skali miesiąca wychodzi 2400 zł – mówił streetworker.
Jak zaznacza, żebracy często uciekają, gdy przychodzi do nich pracownik socjalny i proponuje pomoc. Wymienia również metody, z jakich często korzystają żebrzący na ulicach.
- "Na biedę" – stoją pod sklepem i proszą o bułkę, ale zaczepiają osoby, które już wychodzą i chętniej dadzą pieniądze, niż wrócą się do sklepu. "Na litość" – zbierają na lekarstwa lub operację, mimo że mogą np. dostać zasiłek na lekarstwa z MOPS-u. "Na psa albo dziecko" – w zależności od wrażliwości przechodnia. "Na sumienie" - siadając pod kościołami. Sposobów jest tyle, ilu ludzi – wyliczył Filk.
Według niego, najgorzej sytuacja wygląda wśród dzieci. – Jak zauważył ks. Augustyński, pieniądze zarabiane na ulicy, przeznaczane są potem na używki, np. papierosy, alkohol, dopalacze czy na automaty, które uczą dzieci hazardu. – stwierdził Filk. - Dorośli zbierają na przykład na nowy telewizor czy sprzęt audio-wideo – dodał.
Jednocześnie podkreśla, że celem akcji jest pomoc, która ma ten problemu rozwiązać, a nie potęgować. - Osoby bezrobotne nie pójdą do pracy, nie zmienią swojego życia, jeśli będą dostawać pieniądze za siedzenie na ulicy – zaznacza.
"Dając pieniądze, odbierasz dzieciństwo"
To już kolejna edycja akcji "Nie dawaj pieniędzy na ulicy. Pomagaj naprawdę". Od 2007 r. w Krakowie prowadzona jest również kampania "Dając pieniądze, odbierasz dzieciństwo", która ma doprowadzić do likwidacji zjawiska dziecięcego żebractwa.
Autor: mmw/ran / Źródło: TVN24 Kraków / krakow.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24 | Archiwum TVN24