W poniedziałek rano ratownicy TOPR odnaleźli ciało mężczyzny, który zaginął na Rysach w niedzielę wieczorem. Według wstępnych ustaleń, mężczyzna zmarł w wyniku upadku z dużej wysokości. Jak podają ratownicy, 30-latek nie miał odpowiedniego sprzętu.
O zaginięciu zawiadomił turysta, który także schodził z Rysów. Jak poinformował dyżurny TOPR Krzysztof Długopolski, w dolnym paśmie gór turyści rozdzielili się. Jeden z nich zszedł do schroniska pierwszy. Zaniepokojony faktem, że kolega długo nie wraca, powiadomił TOPR.
Poszukiwania zaginionego mężczyzny trwały do 5 rano. Zostały wznowione w poniedziałek, uczestniczył w nich śmigłowiec.
Ciało zostało znalezione około godziny 9.
Nie miał sprzętu
Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna spadł z dużej wysokości, w wyniku czego zmarł. Nie miał przy sobie odpowiedniego sprzętu.
– Turysta, który zgłosił zaginięcie kolegi, powiedział, że przed rozdzieleniem zostawił mu raki. Jednak ratownicy nie znaleźli przy 30-latku ani raków, ani czekana. Jak na turystę, który wybrał się na Rysy przy takich warunkach, był kiepsko wyposażony – mówi Długopolski.
Po wypadku, w którym dwójka turystów poślizgnęła się na śniegu i spadła z dużej wysokości, ratownicy TOPR szczególnie apelowali o rozsądek. - Szlak na Rysy o tej porze ciągle jest bardzo trudny. Ci turyści nie mieli wyposażenia i ulegli nieszczęśliwemu wypadkowi – mówił Andrzej Górka z TOPR. - Warunki do turystyki są wymagające, część szlaków ma charakter letni, nie ma śniegu i jest ciepło. Natomiast na części szlaków zalega dosyć dużo śniegu, szczególnie na szczytach wysokogórskich. Wędrowanie tam jest trudnym wyzwaniem i wymaga dużych umiejętności - dodał.
Autor: mmw/r / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Kraków | Andrzej Makarczuk, CC BY-SA