Filip cierpi na rzadką chorobę, nie chodzi, nie widzi, słabo słyszy ale jest kochany. Codziennie piąty rok z rzędu mama znosi go i wnosi po jedenastu schodach do bloku. Ale 13-letni syn waży już ponad 20 kilogramów, rośnie i jego nogi zaczynają szurać po ziemi. Urzędnicy nie pomogli, więc mieszkańcy zorganizowali zbiórkę na windę.
- Ja mam z Filipem kontakt. Kiedy pytam, czy chce jeść albo pić, to uśmiecha się do mnie - opowiada Justyna Stolp z Rybnika.
Chłopiec potrafi śmiać się i płakać. Do płaczu nie ma powodów, chociaż jest bardzo schorowany. Urodził się przed terminem, ważył 670 gramów, z dziecięcym porażeniem mózgowym. Nie chodzi, nie mówi, nie widzi, słabo słyszy i do tego ma najcięższy typ bardzo rzadkiej choroby - Zespół Arnolda-Chiariego.
Ale jest kochany. Po rozwodzie z mężem, Filipem zajmuje się mama. Sama. Codziennie o siódmej rano zabiera go do ośrodka rehabilitacyjnego w Żorach. Żeby nie było gorzej, jak mówi pani Justyna, żeby nie doszło do skrzywienia kręgosłupa, żeby stawiać syna do pionu, żeby organy wewnętrzne pracowały.
Najpierw sprowadza po szynach wózek z jedenastu stopni, które prowadzą do jej bloku. Z Filipem w wózku nie dałaby rady, syn waży ponad 20 kilogramów, drugie tyle wózek. Filipa musi znieść. Jest to coraz trudniejsze, ponieważ chłopak rośnie i nogi już mu szurają po ziemi. Sadza go w wózku i do busa.
Po czternastej powrót: bus, wnoszenie Filipa, wprowadzanie wózka. Wcześniej było trudniej, trzeba było wózek wciągać po schodach. Szyny położyli dopiero w listopadzie 2018 roku. Ale gdyby pani Justyna próbowała po tych szynach wwieźć syna w wózku - razem prawie 50 kilogramów - mogłaby się pośliznąć i upaść.
A pięć lat temu było jeszcze trudniej, jeszcze więcej schodów - pani Justyna mieszkała na wyższych piętrach. Przeprowadziła się do tego bloku, bo dostała mieszkanie na parterze. Myślała: na parterze to już będzie łatwo, zrobią podjazd.
Nic z tego.
Zbiórka ma windę dla Filipa
Blok należy do miasta.
- Rampy nie dało się zrobić ze względów terenowych. Z jednej strony na drodze stoi hydrant, który pewnie dałoby się przestawić, ale zajęłoby to dużo czasu. Z drugiej strony jest ściana bloku, który jest tak zbudowany, ze jego poszczególne segmenty wysuwają się względem siebie - wyjaśnia Artur Gliwicki, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Rybniku.
- A winda? - dopytuję.
Gliwicki: - Nie dało się z powodów finansowych. Została ujęta w projekcie budżetu miasta w zeszłym roku, ale ostatecznie nie została zaakceptowana.
Wedle wyliczeń ZGM podnośnik z montażem kosztowałby około 100 tysięcy złotych.
- My znaleźliśmy windę za 33 tysiące - mówi Mariusz Wiśniewski, z zawodu nauczyciel, radny Rybnika i aktywista ze Stowarzyszenia "17-stka", które zorganizowało zbiórkę na windę dla Filipa w serwisie pomagam.pl.
- Znaleźliśmy też elektryka z uprawnieniami, który podłączy windę pro bono - dodaje radny.
ZGM obiecuje wykonać fundamenty i dojście do podnośnika z pieniędzy miasta.
Przed ogłoszeniem zbiórki publicznej, pani Justyna wystąpiła o wsparcie do Polskiego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Nie wiadomo jednak, kiedy wniosek zostanie rozpatrzony.
Wiśniewski: - Pani Justyna ma urodziny 17 lutego. Chciałbym móc jej powiedzieć: ma pani windę w prezencie. Należy jej się jak psu kość. To nie w porządku wobec niej, że w mieście w ogóle jest taki problem.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Wiśniewski