Chory na cukrzycę mężczyzna zasłabł za kierownicą na drodze ekspresowej. Zdążył zjechać na pobocze, zatrzymać się i zadzwonić do syna, ale nie wiedział, gdzie jest. Znaleźli go policjanci i uratowali. Poczęstowali słodkim lizakiem.
Piątkowe popołudnie. Do komisariatu w Skoczowie dzwoni zaniepokojony mężczyzna. - Twierdził, ze otrzymał telefon od chorego na cukrzycę ojca, który poinformował syna, że się źle czuje i nie do końca wie, co się z nim dzieje, a co gorsze, nie wie dokładnie, gdzie, w jakiej miejscowości się znajduje - opowiada Krzysztof Pawlik, rzecznik policji w Cieszynie.
Policjanci wiedzieli tylko, że 50-letni mieszkaniec Ustronia znajduje się za kierownicą fiata na drodze ekspresowej S52 między Cieszynem a Bielskiem-Białą i że wymaga natychmiastowej pomocy. Ustalili ostatnie miejsce logowania się kierowcy.
Sprawa była pilna, bo zapadał zmrok, a S52 jest bardzo ruchliwa. Niewłaściwe zatrzymanie się groziło życiu kierowcy i innych użytkowników ruchu.
Po kilku minutach od zgłoszenia wysłany na trasę patrol znalazł fiata na pasie awaryjnym ekspresówki.
Był na tyle przytomny, że skorzystał z lizaka
- Policjanci zabezpieczyli miejsce i przystąpili do udzielania pierwszej pomocy - relacjonuje Krzysztof Pawlik. - Po krótkim rozeznaniu sytuacji postanowili dać temu mężczyźnie lizaka. Kontakt z nim był utrudniony, ale był on na tyle przytomny, że mógł skorzystać z tej formy pomocy. Po chwili odzyskał w pełni świadomość i na tyle dobre samopoczucie, że nie była wymagana pomoc pogotowia.
Syn 50-latka podziękował policjantom na Facebooku na grupie związanej ze Skoczowem.
"Bardzo serdecznie dziękuję dwóm policjantom z skoczowskiej komendy którzy dziś około 17:15 uratowali życie mojego taty, który jest cukrzykiem. Tata dostał silnej hipoglikemii (na ekspresówce), nie wiedział gdzie jest i co się dzieje. Znalazła go na poboczu policja, zanim zdążyłem go odszukać. Gdyby nie cukierkowy lizak policjanta (którego policjant dostał od syna) mojego taty już prawdopodobnie by nie było gdyż nie zdążyłbym tam dojechać a było z nim bardzo źle" - napisał syn.
Na koniec dodał: "Pamiętajcie, nie każdy kto się zatacza i bełkocze jest pijany".
Policjant Henryk Sałamun, który poczęstował jego ojca lizakiem (towarzyszył mu kolega z patrolu Sylwester Majewski), ukończył szkolenie kwalifikowanej pierwszej pomocy. Wiedzieli, jak czytamy w policyjnym komunikacie, że "podanie czegoś słodkiego, w tym wypadku lizaka to czynność prosta, a jednocześnie taka, która uratowała życie, gdyż choremu na cukrzycę groziła śpiączka hipoglikemiczna, czyli stan bezpośrednio zagrażający jego życiu". Lizak uzupełnił u 50-latka poziom cukru.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja