Szef firmy budowlanej znalazł pod rusztowaniem swojego pracownika i zamiast zawieźć go do szpitala, zostawił na przystanku. Dlaczego? Bo się bał. Robotnik pracował na czarno. Zmarł z powodu rozległych obrażeń wewnętrznych. Szef usłyszał zarzuty nieudzielenia pomocy. Chce dobrowolnie poddać się karze.
Przypadkowy przechodzień na przystanku we wsi Siemionia pod Będzinem zauważył, w środę, 7 października, leżącego mężczyznę. Wezwał policję. - Pogotowie stwierdziło zgon - mówi Paweł Łotocki, rzecznik policji w Będzinie.
Zmarły nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Śledczy ustalili, że to 38-letni mieszkaniec Lublińca. To był przełom w sprawie. Okazało się, że mężczyzna od dwóch tygodni pracował w firmie budowlanej przy ocieplaniu domu jednorodzinnego w Przeczycach. Policja dotarła do szefa firmy.
"Bałem się, że się wyda"
- Przyznał się, że znalazł 38-latka pod rusztowaniem przy budynku, przy którym ten pracował. Przyjechał tam doglądnąć prac. Wziął pracownika do samochodu, zamierzając zawieźć go do szpitala. Ale po przejechaniu kilkunastu kilometrów zmienił zdanie i zostawił go na przystanku. 38-latek pracował u niego nielegalnie, szef miał obawy, że to się wyda, stąd taka decyzja - mówi Łotocki.
Robotnik najprawdopodobniej spadł z rusztowania, ale nie ma na to świadków. Wyniki sekcji zwłok wskazują, że przyczyną śmierci były rozległe obrażenia wewnętrzne. Policja nie podaje, czy 38-latek był martwy, gdy szef wsadzał go do auta i zostawiał na przystanku, czy też wtedy jeszcze żył.
45-letniemu właścicielowi firmy postawiono zarzut nieudzielenia pomocy człowiekowi znajdującemu się w bezpośrednim niebezpieczeństwie utraty życia.
- Przyznał się i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze - mówi Łotocki. 45-latkowi grozi 3-letni pobyt w więzieniu. Został zwolniony do domu.
Martwego robotnika znaleziono w Siemioni:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Bartosz Rejmoniak