Odpady tak groźne, że przeżarły naczepę. "Zarobili cztery miliony, za ich utylizację zapłacimy 40 milionów"

Proces ws. "mafii śmieciowej". Na ławie oskarżonych 30 osób
Proces podejrzanych w sprawie "mafii śmieciowej"
Źródło: TVN24

Wynajmowali pomieszczenie, nie płacili czynszu i składowali odpady niebezpieczne, które następnie porzucali. W ten sposób mieli zapełnić po sufit 11 miejsc. Do jednego wciąż nie można wejść, nawet w kombinezonie i masce, tak duże jest stężenie trujących gazów. Na ławie oskarżonych zasiądzie 30 osób.

Od maja 2018 roku śledczy z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach zajmowali się wielowątkową sprawą zorganizowanej grupy, która na terenie Śląska oraz innych województw nielegalnie składowała niebezpieczne odpady. Śledztwo nadzorowała Prokuratura Regionalna w Katowicach. OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO >>> Efektem jest skierowany właśnie do Sądu Okręgowego w Częstochowie akt oskarżenia, który liczy ponad 660 stron, przeciwko 30 osobom, którym zarzucono łącznie 198 czynów. Dwie z osób oskarżonych nadal pozostają w areszcie. - Większość oskarżonych potwierdziła swój udział w przestępstwie – mówi Konrad Rogowski, prokurator Prokuratury Regionalnej w Katowicach. - Dla mnie najbardziej szokujące jest to, że oni nie zdają sobie sprawy, mimo że obserwowali, jak po paru transportach rdza zaczynała przeżerać naczepę, że mieli do czynienia z czymś tak strasznie zjadliwym. Zysk był najważniejszy – mówi prokurator. Śledczy obliczyli, że oskarżeni zarobili około czterech milionów złotych. - Nijak to się ma do strat, jakie poniesiemy my w związku utylizacją, jakie pieniądze będzie musiał wyłożyć Skarb Państwa albo poszczególne gminy. Szacujemy, że ten koszt wyniesie 40 milionów złotych – dodaje Rogowski.

Nie można zidentyfikować wszystkich szkód

Jak ustalili śledczy, członkowie grupy przestępczej wynajmowali hale magazynowe oraz nieruchomości, nie płacąc czynszu i składowali na ich terenie - wbrew przepisom - odpady niebezpieczne, które następnie porzucali w warunkach mogących stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia człowieka lub środowiska. "Działając przy tym w sposób cyniczny, z niskich pobudek, dla łatwego i szybkiego zysku narażali życie i zdrowie wielu ludzi. Prowadzona przez nich działalność przestępcza może mieć długotrwałe i nieprzewidywalne skutki dla mieszkańców regionu i stanu środowiska. Szczególnie, że zagrożenia wynikające z ekspozycji na związki chemiczne, zawarte w porzuconych odpadach są długofalowe i aktualnie nie można zidentyfikować wszystkich szkód przez nie wywołanych" – czytamy w komunikacie śląskiej policji. Do jednego z pomieszczeń wciąż nie można wejść, nawet w kombinezonie i masce, tak duże jest tam stężenie trujących gazów. W sumie członkowie grupy mieli "uruchomić" 11 miejsc porzucenia odpadów. W województwie śląskim: w Gliwicach, Chybiu, Zawierciu, Częstochowie i Rudniku Wielkim; w Wielkopolsce: w Jastrowiu, na Pomorzu w Ogorzelinie; w Małopolsce: w Wojkowicach, Spytkowicach i Trzyciąży oraz w województwie świętokrzyskim: w Odonowie. Stwierdzono tam ponad cztery tysiące ton odpadów. Utylizację jednej tony Śląski Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wycenił na minimum 3 250 złotych netto, a od czasu wyceny te kwoty znacznie wzrosły. Na przykład gmina Chybie zapłaciła ponad 9700 zł za jedną tonę. Za czyny zarzucane podejrzanym grozi kara nawet do 15 lat pozbawienia wolności.

Czytaj także: