- Nie ma nic gorszego, niż niemożność zapewnienia dziecku jedzenia – pisze w liście do premier Ewy Kopacz, wiceprzewodnicząca WZZ „Sierpień 80”. W imieniu żon górników sosnowieckiej kopalni Kazimierz-Juliusz prosi szefową rządu o zainteresowanie sytuacją górniczych rodzin.
- Zwracam się do Pani Premier jak kobieta do kobiety. I proszę, apeluję, aby zechciała się Pani zainteresować prawdziwymi dramatami rodzin górników zmuszonych do protestu w obronie Kopalni Węgla Kamiennego „Kazimierz-Juliusz” w Sosnowcu - tymi słowami Elżbieta Fornalczyk zaczyna swój list.
Dalej pisze: - Zwracam się także do Pani jako żona, mama i babcia, ale i też jako wieloletnia działaczka związkowa, broniąca praw pracowniczych (…) nie potrafię pozostawać obojętna na problemy innych ludzi. Dziś nie mogę spokojnie i bezczynnie obserwować krzywdy, jaka dzieje się rodzinom górniczym z ostatniej w Sosnowcu kopalni.
Mogą stracić dach nad głową
Ponad 150 górników, domagających się m.in. wypłaty zaległych wynagrodzeń, protestuje pod ziemią. Wspierają ich żony i dzieci. W mediacje między górnikami a kopalnią włączył się wojewoda. W czwartek widział się także z premier Ewą Kopacz, która miała zadeklarować osobiste zaangażowanie w rozwiązanie problemów związanych z likwidacją kopalni Kazimierz-Juliusz.
I to w niej zdają się pokładać nadzieje przedstawicielki Komisji Krakowej Wolnego Związku Zawodowego Sierpień 80.
- Nie ma nic gorszego, niż niemożność zapewnienia dziecku jedzenia. Nie ma! Dorosły wytrzyma uczucie głodu, ale żaden rodzic nie powstrzyma świadomości, że jego dziecię jest głodne, a on czy ona nie może nic zrobić, bo portfel jest pusty (...) kolejnym zagrożeniem dla jedności tych rodzin jest utrata dachu nad głową – pisze do Kopacz Fornalczyk.
"Oni nie chcą nic za darmo"
Od środy ponad 150 górników przeznaczonej do likwidacji kopalni Kazimierz-Juliusz w ramach protestu nie wyjechało na powierzchnię. Domagają się otrzymania zaległych wypłat za przepracowane miesiące i gwarancji zatrudnienia w innych kopalniach Holdingu. To ostatnia kopalnia w Zagłębiu Dąbrowskim, która ma zakończyć wydobycie na przełomie września i października.
- Oni nie chcą nic za darmo. Chcą płacy za swą – powiedzmy szczerze – ciężką i niebezpieczną pracę (…) Pracy, która wręcz jest służbą dla Polski, bo stanowi znaczący element polityki bezpieczeństwa energetycznego kraju – czytamy w liście.
W imieniu zaniepokojonych żon górników, pani Elżbieta prosi również szefową rządu o interwencję. - Póki jest jeszcze czas, póki nie doszło jeszcze do wydarzeń, które dałyby nieodwracalne skutki - dodaje.
Autor: ejas / Źródło: TVN24 Katowice