Finał policyjnego pościgu w Siemianowicach Śląskich. W sobotę 25-latek z Bytomia nie zatrzymał się do kontroli drogowej, a po kolizji z radiowozem uciekł pieszo, zostawiając w rozbitym aucie kobietę i trzyletniego chłopca. W poniedziałek został zatrzymany.
W poniedziałek w Bytomiu policjanci zatrzymali 25-letniego mieszkańca tego miasta. Mężczyzna w sobotę nie zatrzymał się do kontroli drogowej w Siemianowicach Śląskich, a podczas ucieczki doprowadził do zderzenia z radiowozem. W prowadzonym przez niego seacie była też jego partnerka i jej trzyletni syn.
Policjanci obserwowali miejsca, w których mógł przebywać. - Kiedy go zauważyli, zaczął uciekać, tym razem pieszo. Został zatrzymany - powiedziała we wtorek rzeczniczka siemianowickiej policji Tatiana Lukoszek.
Mężczyzna nie miał uprawnień do prowadzenia samochodu, był też poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu – ścigała go prokuratura. Za niezatrzymanie się do kontroli drogowej grozi mu 5 lat więzienia.
Uciekł do parku, nie dogonili go
Do policyjnego pościgu doszło w sobotę wieczorem. Jadący od strony Bytomia 25-letni kierowca seata, mimo sygnału dawanego przez funkcjonariuszy drogówki, nie zatrzymał się do kontroli. Na widok policjantów przyspieszył i zaczął uciekać.
Kiedy funkcjonariusze wsiedli do radiowozu i ruszyli za nim, kierowca w dalszym ciągu nie zatrzymywał się i stwarzał niebezpieczeństwo dla innych uczestników ruchu drogowego. Wjeżdżając na rondo, zahaczył o wysepkę i z impetem uderzył w barierki. W tył seata uderzył policyjny radiowóz. Wtedy 25-latek wyskoczył z auta i zaczął uciekać w stronę pobliskiego parku. Policjanci pobiegli za nim, ale nie udało się im go dogonić.
W rozbitym seacie matka z trzylatkiem - też uciekła
Okazało się, że w seacie jechała także kobieta z trzyletnim synem. Świadek zdarzenia wziął chłopca na ręce i kazał kobiecie czekać na przyjazd policji. Matka uciekła, zostawiając dziecko, po kilkunastu minutach wróciła na miejsce i zgłosiła się do policjantów.
Po kolizji dziecko z matką pojechało do szpitala na konsultację lekarską. Chłopcu nic się nie stało, ale nie został przekazany matce, tylko do placówki opiekuńczo-wychowawczej.
Pomocy medycznej wymagali także dwaj funkcjonariusze ruchu drogowego. Nie odnieśli jednak poważniejszych obrażeń i zostali zwolnieni do domów.
Matka w chwili zatrzymania nie była pod wpływem alkoholu, pobrano od niej materiał do dalszych badań. Po zakończeniu przesłuchania została zwolniona. Niewykluczone, że odpowie za narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź zdrowia.
Źródło: TVN24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Siemianowicach Śląskich