Sebastian K., który w kwietniu 2017 roku na przystanku w Katowicach pociął rozbitą butelką przypadkowo napotkane młode kobiety, stanął w piątek przed sądem.
Na ławie sądowej w Katowicach zasiadło dzisiaj trzech mężczyzn, ale to Sebastian K., lat 27, jest głównym bohaterem procesu. Tylko jemu grozi dożywocie i to o nim usłyszało całe województwo, gdy dwie młode kobiety szukały go przez media społecznościowe za to, że oszpecił je na całe życie.
Prokuratura zarzuca 27-latkowi usiłowanie zabójstwa jednej z dziewczyn. - Nie chciałem nikogo zabić -oświadczył K.
Ale nie zaprzeczył, że zranił kobiety. Przyznał też przed sądem, że był wcześniej karany - za jazdę pod wpływem alkoholu i kradzież.
Pozostali oskarżeni to koledzy K., uczestnicy bójki na przystanku w Katowicach, w której kobiety zostały ranne.
Jedna z ofiar Sebastiana K. obecna była na piątkowej rozprawie.
Nie chciałem skrzywdzić dziewczyn, których nie znam
Jak wynika z ustaleń śledztwa, w nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2017 roku dwie pokrzywdzone wraz ze znajomymi (kobietą i dwoma mężczyznami) w centrum Katowic spotkali wracających z dyskoteki trzech oskarżonych.
Wtedy Sebastian K. podszedł do jednej z kobiet i zaczął ją szarpać.
Gdy w obronie kobiety stanął jej kolega, wszyscy trzej oskarżeni w tej sprawie zaatakowali mężczyzn towarzyszących kobietom. Bili ich pięściami i kopali po całym ciele - podawała prokuratura. W trakcie bójki Sebastian K. rozbił butelkę po piwie - twierdzi, że tylko po to, by wystraszyć przeciwników.
- Nie chciałem tą butelką nikogo skrzywdzić, tym bardziej dwóch dziewczyn, których nie znałem - powiedział przed sądem. Oskarżony twierdzi, że wymachiwał butelką w ręku i przypadkowo uderzył jedną z dziewczyn, zranienia drugiej nie pamięta. Kobiety doznały rozległych ran twarzy i okolic.
- Chciałbym bardzo, ale to bardzo przeprosić obecną tu pokrzywdzoną. Bardzo tego żałuję, nie wiem, dlaczego tak się stało. Zrozumiem to, jeśli ona nie przyjmie moich przeprosin - oświadczył przed sądem K.
Jak tłumaczył, odpowiadając na pytanie sądu, nie kontaktował się z pokrzywdzonymi, bo nie zdawał sobie sprawy, że skutki uderzenia butelką są aż tak poważne, nie znał też adresów pokrzywdzonych. Dopiero później dowiedział się, że tą sprawą interesują się media.
Oszpecił, prawie zabił
Jak wynika z opinii biegłych, obrażenia, których doznała jedna z pokrzywdzonych, nie tylko trwale ją oszpeciły, ale narażały na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Według prokuratury, K. działał z zamiarem pozbawienia jej życia.
Obrażenia drugiej kobiety - rana podbródka i przedramienia - naruszyły prawidłowe funkcjonowanie jej organizmu na dłużej niż 7 dni. Sebastian K. już w śledztwie wyjaśnił, iż przypadkowo ugodził pokrzywdzone butelką.
Sebastian K. został oskarżony o usiłowanie zabójstwa i równocześnie spowodowanie trwałego zeszpecenia u jednej z pokrzywdzonych oraz spowodowanie obrażeń ciała u drugiej z młodych kobiet. Odpowiada także za pobicie z użyciem niebezpiecznego narzędzia - rozbitej butelki - dwóch mężczyzn, znajomych pokrzywdzonych kobiet.
Oskarżonemu może grozić nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności. Od maja 2017 roku jest aresztowany - jeszcze przed zarzutami w sprawie zranienia kobiet był w areszcie w związku z innym przestępstwem.
Dwaj kolejni mężczyźni, objęci tym samym aktem oskarżenia, odpowiadają natomiast za pobicie dwóch mężczyzn - kolegów pokrzywdzonych kobiet. Grozi im do trzech lat więzienia.
Sprawa odbiła się na Śląsku szerokim echem. Do zatrzymania sprawców przyczyniły się same pokrzywdzone, które do poszukiwań wykorzystały media społecznościowe.
Autor: mag/pm / Źródło: TVN 24 Katowice/ PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24