Pękła opona w jadącej cysternie. "Już nas miażdżyła, uderzyła w syna, dodałem gazu"

Cysterna z pękniętą oponą zjeżdża na rodzinę w aucie
Cysterna z pękniętą oponą zjeżdża na rodzinę w aucie
Źródło: Adam Skibiński
Spokojna jazda pustym lewym pasem. Obok żona, z tyłu małe dzieci. Długa cysterna z prawej. Już się zbliżali do kabiny. I nagle huk. Dym. Krzyk. - Już nas miażdżyła, uderzenie poszło na syna, który siedział z tyłu po prawej stronie - opowiada kierowca.

Adam Skibiński jechał z rodziną z Dąbrowy Górniczej do Mysłowic dwupasmówką S1. Obok żona, z tyłu dzieci - trzy i siedem lat.

Spokojna jazda, mały ruch po ich stronie, gęściej na jezdni w kierunku Dąbrowy. Wtorek po siódmej rano, rozmawiają o pogodzie.

Jazdę nagrywa kamerka samochodowa Skibińskiego - możemy zobaczyć, co się zaraz stanie.

Przed nimi cysterna, poznać ją można po kształcie już z daleka. Pan Adam zmienia pas na lewy i zaczyna wyprzedzać. Długa ciężarówka, już są prawie na wysokości kabiny. I wtedy huk. I dym.

Trochę w lewo i gazu

- To nie był zwykły wybuch opony. Całe koło zostało zdegradowane. Cysterna jechała dalej na samej feldze - Skibiński opowiada to, czego na jego filmiku już nie widać.

Kamerka zdążyła uchwycić, jak kabina cysterny odbija w stronę samochodu Skibińskich. - Już nas miażdżyła - opowiada kierowca. - Uderzenie było od strony syna, który siedział po prawej z tyłu. Przydusiłaby nas do barierek.

Gdyby odbił w lewo, przypuszcza, że mógłby przekoziołkować na jezdnię w przeciwnym kierunku. A tam ruch był spory.

- Może nieznacznie odbiłem, tak żeby się zmieścić między barierkami a cysterną. Ale przede wszystkim dodałem gazu. Myślałem tylko, żeby uciec.

W nagraniu krzyczą. Ale jadą dalej. Ich auto podskakuje. I widać, że zatrzymują się szczęśliwe na zielonej skarpie po prawej stronie.

Skibiński chciał sprawdzić, czy wszystko w porządku. Cysterna wjechała na barierki. Ruch stanął. Ale nikt nie ucierpiał. Pan Adam: dzieci trochę popłakały.

Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: