"Jadę po smutnego pieska. Jestem w stanie złagodzić jego cierpienie" - napisał muzyk Romuald Ardanowski po przeczytaniu historii Frania, który spał na grobie. Historia Frania wzruszyła wielu ludzi, którzy wydzwaniają i piszą do schroniska z chęcią adopcji psa. - Ciągle weryfikujemy, czy to jest grób jego dawnego pana. Wiele na to wskazuje - mówi Patrycja Góra ze schroniska.
O Franiu z Myszkowa napisaliśmy we wtorek. Pracownicy schroniska dla zwierząt w sąsiednim Zawierciu zabrali tego czarnego kundla z myszkowskiego cmentarza. Spał na grobie. - Ciągle weryfikujemy, czy to jest grób jego dawnego pana. Wiele na to wskazuje - mówi Patrycja Góra ze schroniska.
Dużo ludzi wydzwania i pisze do schroniska z chęcią adopcji psa. Piosenkarz z Chudowa pod Gliwicami Romuald Ardanowski tak napisał na fanpage'u azylu: "W środę pojadę po smutnego pieska. Jestem w stanie złagodzić jego smutek i cierpienie. Lecz zdaję sobie sprawę że na zawsze u niego zostanie głębokie o panu wierne wspomnienie".
- Niestety, ludzie wycofują się, gdy słyszą, w jakim wieku jest Franio. Wygląda jak szczeniak. Lekarz weterynarii ocenia jednak, że może mieć 8-10 lat - dodaje Góra.
Ale pan Romuald jak napisał, tak zrobił. - Nie zraził mnie wiek Frania. Wziąłem go na kolana, popatrzył na mnie. Po powrocie z koncertu w Inowrocławiu zabiorę go do domu - powiedział nam piosenkarz.
Jest więc duża nadzieja, że Franio znajdzie nowy dom. Będzie się przygotowywać do przeprowadzki dwa tygodnie.
Trzymał się grobu kurczowo
Jak udało się dowiedzieć pracownikom schroniska, Franio próbował dostać się na cmentarz od soboty. Ale furta nekropolii zamykana jest automatycznie. - Wisiał na klamce. W końcu udało mu się wejść w niedzielę - mówi Góra.
Spośród grobów wybrał ten przykryty świerkiem. Zwinął się w kłębek na środku nagrobka i zasnął. Góra: - Był wiatr, padał deszcz, a obok cmentarza las. Nie wierzę, że pies nie schroniłby się pod drzewem, gdyby w tym grobie nie leżał ktoś ważny dla niego.
Kolejny argument: nie chciał odejść, gdy przyszli po niego pracownicy schroniska. Warczał na nich, piszczał, trzymał się grobu kurczowo.
- To się mogło zdarzyć. Słyszałem podobną historię z Ruptawy obok Jastrzębia-Zdroju - mówi Ardanowski. A pracownikom schroniska ktoś opowiadał, jak to pies 50 km przeszedł na grób pani. TVN24 z kolei pokazywała psa śpiącego na grobie w Gdańsku.
- Skoro coś takiego się zdarza, to znaczy że to jest możliwe – mówi Alicja Duda z Zabrza, trenerka psów. - Nikt tego zjawiska jeszcze nie próbował udowodnić behawioralnie. Pan musiał mieć wyjątkową relację z psem, bo nie każdy jest szukany przez psa po śmierci czy po wyprowadzce. Nie każdy pies tak tęskni. Na pewno ma tak doskonały węch, żeby wyczuć swego pana nawet pod ziemią. Nieprzypadkowo psy zajmują się poszukiwaniami zaginionych - dodaje.
Z tabliczki nagrobnej wynika, że domniemany pan Frania zmarł w czerwcu zeszłego roku. Na grobie, jak zauważyła Góra, nie było świeżych zniczy i kwiatów, tak jakby nieboszczyk nie miał bliskich. Pracownicy schroniska nie zastali też nikogo pod jego adresem. - Poczekamy dwa tygodnie. Jeśli nikt się nie zgłosi po Frania, będzie mógł iść do adopcji - mówi Góra.
Kundelek potrzebuje spokoju
Tymczasem Franio przechodzi kwarantannę w schronisku. Z powodu chorób skórnych bierze kąpiele lecznicze. - Musimy włożyć dużo pracy, żeby odzyskać zaufanie Frania do człowieka. Jego stan wskazuje, że długo nie miał opiekuna. Dzisiaj nastąpił przełom. Pies już nie tylko merda swoim krótkim ogonkiem, ale podszedł do nas - cieszy się Góra.
Pracownicy schroniska sprawdzą, jak zwykle, każdego kandydata do adopcji. Gdyby Franio był rasy husky, jego przyszły pan musiałby być bardzo aktywny fizycznie, bo te psy potrzebują dużo ruchu. Jako opuszczony kundelek potrzebuje tylko dużo spokoju.
- Pan Romuald wydaje się odpowiedni - mówi Góra.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag/sk / Źródło: TVN 24 Katowice