- Mam za dużo psów, nie stać mnie było na ich utrzymanie - tłumaczył policjantom 59-letni mieszkaniec Lublińca, który w okrutny sposób pozbył się suki i szczeniaków. W zatrzymaniu mężczyzny pomogło nagłośnienie sprawy w mediach. Grozi mu do trzech lat więzienia.
59-letni mężczyzna został zatrzymany w czwartek w swoim domu w Lublińcu. - Był pijany - mówi Iwona Ochman, rzeczniczka lublinieckiej policji.
Dopiero następnego dnia można go było przesłuchać i postawić zarzuty znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem.
Prokuratura w sobotę zastosowała wobec niego dozór policyjny. Grozi mu trzyletni pobyt za kratami.
- Przyznał się do winy. Tłumaczył, że suka się oszczeniła, a miał jeszcze inne psy w domu i przerosły go koszty utrzymania zwierząt. Dlatego pozbył się suki i szczeniąt - relacjonuje słowa podejrzanego policjantka.
59-latek przywiązał sukę do drzewa, a obok zostawił sześć jej szczeniaków. - Patrzyła, jak umierają - komentował wówczas Tomasz Wójcik z lublinieckiego oddziału Animals, który nagłośnił sprawę.
Usłyszeli wycie psa
Przypomnijmy, w pierwszą niedzielę marca głęboko w lesie spacerowicze usłyszeli wycie psa. Czarny kundel był przywiązany do drzewa, w pobliżu leżało sześć szczeniąt.
Mieszkańcy zawiadomili policję, funkcjonariusze musieli iść przez las około pół kilometra, bo psy były daleko od drogi. Cztery szczeniaki już nie żyły, pozostałe matka prawdopodobnie zdołała nakarmić i ogrzać własnym ciałem.
Sukę odwiązał od drzewa dopiero Wójcik, była agresywna. Zwierzęta trafiły do domu tymczasowego w Sochaczewie, współpracującego z OTOZ Animals.
Jak opisywali jej opiekunowie, "sunia była przerażona, zagubiona, warcząca, nieufna i chciała się tylko zapaść z dzieci pod ziemię. Ledwo dawała się dotknąć". Dzisiaj matka już pozwala ludziom wziąć szczeniaki na ręce. Wychodzi na spacer i potrafi się bawić.
W internecie natomiast, na fanpage'u lublinieckiego OTOZ rozpoczęło się poszukiwanie sprawcy tego okrucieństwa. Miłośnicy zwierząt zrzucali się na nagrodę dla osoby, która pomoże policji wskazać winnego. W sumie zadeklarowano 5 tys. zł.
Nagrodę dostaną zwierzęta
- Człowiek, który wskazał sprawcę, chce pozostać anonimowy. Na spotkaniu z policją przekazał, że che, by nagroda została przekazana na psy, które są pod naszą opieką - informuje w rozmowie z tvn24.pl Wójcik.
Pieniądze nie były jeszcze wpłacane na konto OTOZ - celowo czekano na zatrzymanie sprawcy. - Przydadzą się nam tym bardziej, że wspólnie z policją odebraliśmy 59-latkowi pozostałe zwierzęta - mówi Wójcik.
To suka z z dwoma tygodniowymi szczeniakami i druga ciężarna. Czekają na nowy dom.
Autor: mag/b / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja