Jedni chcą zrzucić się na nowy, inni z miejsca wykładają całą sumę, pytają tylko o rozmiar i kolor. Wszystko dlatego, że rower należał do 10-letniego Piotrusia, chłopca cierpiącego na autyzm. - Coś pięknego - mówi wzruszony ojciec. Ale złodziejowi nie odpuści.
"Przewidujecie jakąś zbiórkę pieniędzy na ten rower? 2 tys. zł to nie jest dużo, a byłbym chętny, żeby się dorzucić" - napisał do nas pan Marek.
"Jeśli rower się nie znajdzie, jestem gotów zaoferować 2000 zł na kupno nowego. Dajmy sobie tydzień, nie dłużej" - zaproponował pan Paweł.
Kolejny mail, tym razem od pana Macieja: "Jesteśmy dealerem rowerów i chcielibyśmy kupić chłopakowi nowy rower. Potrzebujemy tylko informacji, jaki kolor i na jaki adres wysłać".
Podobnymi mailami zostaliśmy zasypani w środę w kilkanaście minut po publikacji artykułu o kradzieży 18-letniego, robionego na zamówienie roweru.
Co ich tak poruszyło?
Pan Marek: "Zrobiło mi się cholernie przykro, ale poczułem również niemiłosierną złość. Zdaję sobie sprawę, jaki to koszmar dla rodziny, kiedy jedno z narzędzi pomagające w normalnym funkcjonowaniu zostaje skradzione - w tym przypadku kontaktu z rzeczywistością innym, niż szara codzienność" - napisał jeden z internautów, deklarujący wsparcie.
Rower należał do 10-letniego Piotrusia Łukasika z Knurowa, cierpiącego na autyzm.
Piotruś: co to jest kradzież?
Trójkołowy, ręcznie malowane żadnym tam specjalnym lakierem. Szeroki, nieporęczny. Niewiele wart, gdyby ktoś chciał go sprzedać. Ale gdyby Łukasikowie chcieli taki kupić nowy, to musieliby wyłożyć 2 tys. zł.
Stał pod domem Łukasików 18 lat, przykryty plandeką, zabezpieczony łańcuchem. I w nocy z soboty na niedzielę zniknął.
- Syn kocha gry komputerowe. Ten rower odrywał go od multimediów, dzięki niemu rozwijał się fizycznie. To był taki jego świat, frajda - mówiła wczoraj na tvn24.pl Katarzyna Łukasik, mama Piotrusia.
A chłopiec przyznawał, że tęskni za rowerem. - Jakby mi ukradli, to co innego. Ale dziecku? Piotrusiowi nawet ciężko wytłumaczyć, co to znaczy kradzież, że ktoś zabrał i nie ma - denerwuje się Marek Łukasik, ojciec Piotrusia.
Wczoraj pani Katarzyna zapewniała, że odpuszczą złodziejowi. Ale nie zareagował na jej apel i nie oddał roweru.
Dlatego, mimo płynących zewsząd deklaracji wsparcia, zgłosili kradzież na policji. Ojciec: - To musiał być ktoś nie stąd, tutaj wszyscy nas znają. Nie uda mu się sprzedać tego roweru, bo zaraz dostanę telefon ze skupu złomu.
Taki rower chce podarować PCK
Listy z ofertami pomocy wciąż przychodzą. Dzisiaj napisała matka z małej miejscowości w Podlaskim, chce oddać Piotrusiowi za darmo używany rower rehabilitacyjny po córce. "Jeździła na nim kilka razy, ale jej choroba jest postępująca, już nie chodzi" - wyjaśniła pani Asia.
Dostaliśmy również pismo ze śląskiego oddziału PCK, "iż poruszony historią chłopca pragnie przekazać na rzecz dziecka nowy rehabilitacyjny rowerek trójkołowy".
- Zwykle przekazujemy taki sprzęt organizacjom, bo wtedy więcej potrzebujących skorzysta, a jest ich wielu. W zależności od rozmiaru kosztuje od 1,5 tys. zł do 2,5 tys. - mówi Helena Kupka, dyrektor śląskiego PCK
Wszystkie deklaracje przekazujemy Łukasikom. Zdecydują z synem, co dalej zrobić. - Obcy ludzie pomagają. To jest coś pięknego - mówi krótko pan Jan.
Taki rower PCK chce Piotrusiowi podarować PCK:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag/sk / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Andrzej Winkler