Góra śmieci niemal od roku rośnie na dwóch prywatnych działkach we wsi pod Częstochową. Właściciele działek zgłosili sprawę do urzędu gminy i na policję. Ale nic nie dało nawet to, że wśród odpadów znaleziono dokumenty. Radny: - To gmina powinna zapłacić za wywóz śmieci. Adwokat: - Za czystość nieruchomości odpowiada jej właściciel
Kalosze, puszki, meble, folie, szmaty, wiadra, słowem wszystko, co można znaleźć w przydomowych kontenerach, a także farby, lakiery, gruz, styropian od października zeszłego roku lądują na łące w Wyrazowie w gminie Blachownia pod Częstochową. Teren ma dwóch prywatnych właścicieli.
- Z naszego dochodzenia wynika, że śmieci pochodzą z jednego osiedla w Krakowie - mówi Jacek Tatarkiewicz, właściciel pierwszej działki. Dochodzenie było proste - ten, kto podrzucił śmieci do Wyrazwa był na tyle nierozważny albo bezczelny, że zostawił również dokumenty, w tym faktury, opatrzone adresami firm z Krakowa. Tatarkiewicz i jego sąsiadka Leokadia Ślusarczyk uzbierali worek podobnych papierów.
- Część wzięła policja, inne urząd gminy - mówi Ślusarczyk, właścicielka drugiej działki.
Mieszkańcom Wyrazowa wydawało się, że urzędnicy i śledczy szybko dojdą po nitce do kłębka. Tymczasem policja już w lutym umorzyła dochodzenie.
Prośby, odmowy, zażalenia
Pani Leokadia osobiście goniła po łąkach kierowcę, który wyrzucił odpady na jej działkę. - Tak nam radzili policjanci, że najlepiej jakbyśmy przyłapali sprawcę. Przyznał się do pięciu kupek śmieci, dostał mandat i na tym koniec - mówi kobieta.
- Dotarliśmy do właścicieli dokumentów, ale nasze czynności nie pozwoliły na powiązanie figurujących na nich firm z samym faktem wywozu i wyrzucania śmieci. Wykonywaliśmy dalsze czynności, jednak nie na ustaliliśmy, kto dokonał wywozu - mówi Joanna Lazar, rzeczniczka częstochowskiej policji.
Tatarkiewicz i Ślusarczyk mają już po teczce korespondencji z policją i urzędem gminy. Prośby, odmowy, zażalenia.
- Urzędnicy zrobili u nas wizję lokalną. Myśleliśmy, że pomogą. Zrobiliśmy błąd. Przyznaliśmy się, że te śmieci są nasze. Bo zamiast żądać usunięcia ich, prosiliśmy o pomoc - mówi pani Leokadia.
- Staramy się tym mieszkańcom pomóc. Wydaliśmy decyzję, żeby uprzątnąć śmieci, ale ją odraczamy. Możemy też pomóc w znalezieniu firmy, która wywiezie śmieci - mówi Sylwia Szymańska, burmistrz Blachowni. Ale za wywóz będą musieli zapłacić właściciele działek. Koszt: nawet 60 tys. zł. - Co ja mogę więcej zrobić? Postawić straż miejską, której nie mam? - dodaje burmistrz.
Radny obciążyłby gminę
- Na miejscu tych ludzi wezwałbym firmę, upoważnioną do odbioru śmieci, zlecił wywóz, pobrał fakturę i obciążył kosztami gminę. Moim zdaniem to rozwiązanie zgodne z prawem i najszybsze, a nie powinno się dłużej przeciągać sprawy, bo to nikomu nie służy - mówi Marcin Maradna, radny Blachowni. Twierdzi, że właścicielem śmieci jest gmina.
Innego zdania jest adwokat Łukasz Kowalski: - Za czystość nieruchomości odpowiada jej właściciel. Może się zwolnić z tej odpowiedzialności, znajdując sprawcę wyrzucenia śmieci i to na nim spoczywa ciężar udowodnienia, kto to zrobił. Prawo w tym przypadku jest frustrujące. Nie chroni nas. Zostajemy z problemem sami. Jedyne, co możemy zrobić, to zabezpieczyć swój teren.
Kamera w szczerym polu?
- Policjanci sugerowali nam zamontować kamerę. Jak, w szczerym polu? - dziwi się Ślusarczyk.
Zasypana śmieciami łąka służyła jej koniom. - Nie dam zwierzętom trawy z zanieczyszczonego terenu, bo się pochorują. Tam mogą być chemikalia. Jesteśmy podwójnie pokrzywdzeni - mówi pani Leokadia.
- W maju ktoś wyrzucił opony. Śmieci przybywa z dnia na dzień. Ludzie stąd teraz dosypują. To bezkarność, a władze gminy umywają ręce - mówi Tatarkiewicz.
Dzikie wysypisko śmieci rośnie w Wyrazowie:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Pawe Skalski