Pracownik brygady remontowej wpadł do szybu kopalni Wujek. Zakładał siatki zabezpieczające właśnie przed takim wypadkiem. Ratownicy dotarli do do górnika wyrobiskami, lekarz stwierdził zgon mężczyzny.
Specjalistyczny Urząd Górniczy wyjaśnia przyczyny śmiertelnego wypadku, do którego doszło w piątek o świecie na kopalni Wujek Ruch Śląsk w Katowicach.
36-letni ślusarz-spawacz pracował w szybie w czteroosobowej brygadzie remontowej. - Wymieniali siatki, zabezpieczające na okoliczność, gdyby ktoś wpadł do szybu - mówi Jolanta Talarczyk, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego.
Szyb to głęboka dziura o średnicy 8 m, służąca do wentylacji oraz transportu ludzi i materiałów. Brygada schodzi do niego po drabinie. 36-latek był doświadczony, pracował na Wujku od 7 lat.
Pracownicy znajdowali się na głębokości 932 m, gdy o godz. 4.35 ślusarz spadł do szybu. Jak relacjonuje Talarczyk, koledzy wołali do niego, ale on nie reagował.
Ratownicy górniczy dotarli do poszkodowanego wyrobiskami. Okazuje się, że 36-latek spadł na samo dno szybu, głębokiego na 1050 m. Wynoszą go na powierzchnię. o 7.13 lekarz stwierdza zgon.
36-latek był kawalerem.
Nie wiadomo, dlaczego siatki zabezpieczającej nie było poniżej miejsca, z którego spadł.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0) | Monisiolek