- To nie jest tylko wizerunek strajków ostatnich i trwających nadal, ale to jest przecież znak Hitlerjugend - komentowała na wykładzie online profesorka prawa, każąc studentce usunąć czerwoną błyskawicę. - To jest też znak Szarych Szeregów - stanął w obronie studentki jej kolega. Bronił jej także Rzecznik Praw Obywatelskich. Profesorka przeprosiła.
Nagranie wykładu z prawa konstytucyjnego, prowadzonego zdalnie przez profesorkę z Instytutu Nauk Prawnych Uniwersytetu Śląskiego, trafiło do sieci 14 listopada.
Na ekranie laptopa widzimy awatary studentów i wykładowczynię na żywo. Tylko ona ma włączoną kamerkę. Prosi jedną ze studentek o "inny wizerunek". Ta w odpowiedzi opuszcza wykład, bo z powodów technicznych nie może spełnić tej prośby, nie wylogowując się.
- Proszę państwa, jestem winna krótkie wyjaśnienie - mówi do pozostałych studentów profesorka. Zaczyna od tego, że wykład na uniwersytecie to nie miejsce na "przedstawianie bardzo określonych, bardzo jednoznacznych wizerunków, z którymi ktoś się utożsamia". - W szczególności chodzi mi o czerwoną błyskawicę. To nie jest tylko wizerunek strajków ostatnich dni i trwających nadal, ale to jest przecież znak Hitlerjugend, SS i dziwię się, że takim znakiem można się w ogóle gdziekolwiek posługiwać, dziwię się kobietom, że się na takie rozwiązanie decydują.
- Pani profesor, ale jest to też znak Szarych Szeregów - ripostuje jeden ze studentów.
Na to wykładowczyni: - Proszę pana, zostawmy Szare Szeregi, bo nie do Szarych Szeregów się tutaj nawiązuje, prawda?
Ale studenci nie odpuszczają. - Chciałbym zapytać, na jakich kryteriach pani dokonuje oceny, do jakiej organizacji się odwołuje ta błyskawica, jeśli się nie odwołuje do Szarych Szeregów? Na jakiej podstawie odwołuje się do Hitlerjugend? - dopytuje inny student.
Profesorka: - Na jakiej podstawie? No, historycznej, proszę pana. Nie zna pan tego znaku Hitlerjugend?
Student: - Znam znak Hitlerjugend i znam wiele innych znaków, które posiadają w sobie błyskawicę, także nie wiem, czemu akurat do tego jednego Hitlerjugend się odwołujemy.
- A mamy, proszę pana jeszcze jakieś błyskawice? Mnie się kojarzy tak - ucina wykładowczyni. - Ja nie prowadzę tutaj działalności politycznej. Przedstawiam państwu teorię konstytucji, analizę ustroju Polski. Nie wypowiadałam się na tematy polityczne ani nie przedstawiałam żadnych znaków, które się z tematyką polityczną wiążą.
Na koniec wytyka studentom, że ona przedstawia się im z twarzy, a ich twarzy nie widzi. Dodaje, że nie musi ich cały czas oglądać. Ale: - Jeśli rozmawiamy, jeśli mówimy o symbolach, za którymi się kryjemy, musimy pokazać w momencie, kiedy się wypowiadamy, swoją twarz.
"Uczelnie wyższe winny wspierać kształtowanie postaw obywatelskich"
Dyskusja o czerwonej błyskawicy na wykładzie na tym się skończyła, ale na upublicznione w sieci nagranie zareagował Rzecznik Praw Obywatelskich.
Profesorka @USinKatowice przerwała zdalny wykład do czasu, aż studentka nie usunie ze swojego profilu symbolu #StrajkKobiet. Takie zachowanie może ograniczać wolność wyrażania poglądów przez studentów. Poprosiłem Dziekana WPiA UŚ o zajęcie stanowiska. https://t.co/N3L1QZ3Y5J
— Adam Bodnar (@Adbodnar) November 23, 2020
"Prezentowanie przez studentkę swoich poglądów przy użyciu grafiki nie zakłócało zajęć. Przerwa w wykładzie spowodowana była jedynie dyskomfortem, jaki odczuwała prowadząca w konfrontacji z zamanifestowanymi przez studentkę poglądami" - czytamy na stronie rpo.gov.pl.
"W ocenie Rzecznika takie zachowanie może budzić wątpliwości jako ograniczające wolność wyrażania poglądów przez studentów. Korzystają oni z chronionej konstytucyjnie wolności słowa (art. 54 ust. 1 Konstytucji). A uczelnie wyższe winny wspierać kształtowanie postaw obywatelskich studentów, tj. w szczególności dbać o rozwój studentów odpowiedzialnych, świadomych społecznie, zaangażowanych, myślących samodzielnie i niebojących się prezentować i bronić swoich poglądów publicznie. Misja uczelni wyższych nie może być zredukowana jedynie do przekazywania wiedzy studentom oraz prowadzenia badań naukowych" - napisał dalej rzecznik.
Dodał, że "wyrażanie swoich poglądów może przybierać różne formy, w tym prezentowanie i noszenie symboli, które nie są prawnie zakazane". Wyraził też "zdumienie", że symbol ruchu społecznego "Strajk Kobiet" można kojarzyć się jedynie z symbolami hitlerowskimi, mimo że jest on lub był używany przez Pocztę Polską, GROM czy Harcerskie Grupy Szturmowe Szarych Szeregów. "Symbol pioruna jest umieszczany także na tablicach i znakach informujących o niebezpieczeństwie związanym z porażeniem prądem elektrycznym" - podsumował rzecznik, informując, że "poprosił profesora Czesława Martysza, dziekana Wydziału Prawa i Administracji UŚ o stanowisko".
Profesorka przeprosiła, będzie debata o symbolach
Uczelnia wstrzymywała się z oficjalnym komunikatem w tej sprawie do kolejnego wykładu profesor. Odbył się we wtorek po południu. - Otrzymałem informację, że podczas dzisiejszego wykładu pani profesor skierowała do studentów słowa przeprosin - poinformował Jacek Szymik-Kozaczko, rzecznik Uniwersytetu Śląskiego.
Jak zapewnił, Rada Samorządu Studenckiego WPiA była w kontakcie ze studentami obecnymi na problematycznym wykładzie od dnia, w którym się odbył, to jest od 10 listopada. - Studenci wspólnie chcą zaproponować najlepsze według nich rozwiązanie tej sytuacji. Na prośbę Rady Samorządu Studenckiego WPiA w sprawę zaangażowana jest również Rzecznik Praw Studenta i Doktoranta UŚ - stwierdził Szymik-Kozaczko.
Sprawa stała się impulsem do zorganizowania debaty w ramach wspólnoty akademickiej uczelni na temat konstytucyjnych granic wolności w prezentowaniu poglądów politycznych, także za pośrednictwem różnych znaków i symboli - zwłaszcza w realiach kształcenia zdalnego. Debata jest zaplanowana na 2 grudnia.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24