Wataha mogła liczyć nawet 40 sztuk. To były lochy z młodymi. Pierwsze dziki potrącił pociąg do Katowic. Ocalałe patrzyły na te konające i nie ruszyły się z torowiska. Po minucie nadjechał pociąg w przeciwnym kierunku. W sumie na torach zginęło 14 dzików.
- W całej mojej karierze nie pamiętam, żeby tyle dzików naraz zginęło od potrącenia. To ogromna liczba - mówi Tomasz Kurek, strażnik leśny z Nadleśnictwa Katowice.
We wtorek około godz. 22 na torach między stacjami w południowych Katowicach Kurek naliczył 14 padłych dzików. - Locha i 13 półrocznych warchlaków - uściśla strażnik leśny.
Jego zdaniem to nie mogły być młode jednej lochy. - Oznacza to, że wataha na torach mogła liczyć nawet 40 sztuk - mówi Kurek.
Mogły widzieć światła pociągu
Mieszkańcy Podlesia opowiedzieli Kurkowi, że dziki zostały rozjechane przez dwa mijające się pociągi. Potwierdzają to Koleje Śląskie.
- Pierwsze zgłoszenie o potrąceniu dzikiej zwierzyny otrzymaliśmy o 21.53 od maszynisty, jadącego w kierunku Katowic. Drugie o 21.55 - pociąg jechał ze Zwardonia. Oba zdarzenia były w tym samym miejscu, między stacjami Podlesie i Piotrowice - mówi Magdalena Iwańska z biura prasowego Kolei Śląskich.
Ocalałe dziki miały mniej więcej minutę na to, żeby uciec z torów. Mogły widzieć światła nadjeżdżającego pociągu - tory w tym miejscu lecą płasko i prosto.
- Ale dzik, tak samo sarna, nie ma pojęcia, z jaką prędkością może poruszać się maszyna, pociąg czy samochód. Tam akurat jedzie szybko, nie miał szans wyhamować - wyjaśnia Kurek. - One wpadły w panikę, widziały te konające, wyjące dziki, nie ruszyły z miejsca - dodaje.
Wyszły z młodymi pokazać im świat
Dzika zwierzyna na torach w południowych Katowicach i dalej w kierunku Tychów to, jak mówi Kurek, codzienność. Dookoła lasy i nieużytki rolne. Wypadki z dzikami i sarnami są odnotowywane w raportach Kolei Śląskich - choćby 22 sierpnia, czyli dzień przed spotkaniem pociągów z watahą dzików.
- Dziki mają w Katowicach stałe, duże pętle migracyjne. Mają je od lat - mówi Kurek. Jedna nitka biegnie właśnie przez tory na południu. Mieszkańcy skarżą się na dziki w mieście, ale jak mówi Kurek, to ludzie przyszli do dzików, a nie odwrotnie. Pobudowali się na rewirach należących do zwierzyny.
Kurek: - Wataha prawdopodobnie wędrowała w celach wychowawczych. Lochy wyszły z młodymi pokazać im świat, nauczyć je, gdzie szukać pokarmu, gdzie jest bezpiecznie. Tory są takim miejscem, biegną w dolinach, nikt tam nie chodzi, daleko od ludzi i psów.
Zdaniem strażnika leśnego, torowisko powinno być zabezpieczone, np. specjalnymi urządzeniami, wysyłającymi sygnały ostrzegawcze. - Spotkanie z dziką zwierzyną może być niebezpieczne również dla pasażerów pociągu - mówi.
Iwańska: - Infrastrukturą kolejową zajmuje się PLK. Wysyłamy im rejestry zdarzeń, również wypadków z dziką zwierzyną i wspólnie oceniamy ryzyko. Naszym zdaniem nie stanowią one zagrożenia dla pasażerów. Tamtej nocy maszyniści nie stwierdzili uszkodzenia taboru.
Dziki to już niemal stali goście w polskich miastach, często sprawiają problemy.
Mijające się pociągi potrąciły śmiertelnie 14 dzików w Katowicach:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice