Sąd aresztował 21-latka, podejrzanego o dwie napaści na niewiele starszego mężczyznę. Za drugim razem miał wedrzeć się do jego mieszkania z rozbitą butelką i nożyczkami. Potem długo się ukrywał. Zwrócił na siebie uwagę policji, bo szedł ulicą bez maseczki.
Jak przekazała nam Halina Semik, rzeczniczka policji w Jastrzębiu-Zdroju, 21-letni napastnik znał swoją ofiarę - kilka lat starszego mężczyznę - z widzenia. - Wiedział, że tamten pracuje, więc ma pieniądze - mówi policjantka.
Pierwszy raz miał go napaść 29 marca w Zebrzydowicach w powiecie cieszyńskim. Uderzył go na ulicy pieścią w twarz i zabrał mu wtedy 100 zł. Do drugiego napadu, który policja nazywa rozbojem, doszło 1 kwietnia na osiedlu Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju.
"Napastnik wdarł się do mieszkania i trzymając w ręku rozbitą butelkę oraz nożyczki, groził jastrzębianinowi. Agresor zadawał pokrzywdzonemu uderzenia rękoma i krzesłem oraz kopał go po całym ciele" - opisują policjanci. Agresor zabrał pobitemu 1400 zł oraz markowe obuwie.
Zgubił go brak maseczki
Kryminalni szybko ustalili tożsamość podejrzewanego o rozbój. Jednak on ukrywał się przez kilkanaście kolejnych dni. Wpadł w poniedziałek.
- Mężczyzna szedł ulica bez maseczki, dlatego policjanci zwrócili na niego uwagę. Gdy ich zobaczył, zaczął uciekać. Pobiegli za nim - mówi Semik.
Jak dodaje, 21-latek "częściowo przyznał się do winy". Wczoraj na wniosek prokuratora i śledczych sąd tymczasowo aresztował 21-latka. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja