- Jestem matką samotnie wychowującą dziecko. Zaczęło mnie to przerastać. Kiedy jest natłok problemów, sięgam - opowiedziała nam matka dwulatki, która zadzwoniła do dzielnicowego, gdy mama spała upojona alkoholem. Dziewczynka została jej tymczasowo odebrana. - Dla mnie to koszmar, że nie ma jej w domu. Ale ona cierpi bardziej, za moje błędy. Za chwilę pomyśli, że mama jej nie chce - denerwuje się kobieta.
Dzisiaj wiemy już, jak to się mogło stać. Udało nam się porozmawiać z matką dziewczynki.
- Ona nie szukała pomocy dla mamy, ale bawiła się telefonem. Jest doskonała w operowaniu telefonem, wybiera numery na chybił trafił i mówi mama albo "heloł"- opowiedziała nam 39-letnia kobieta.
Numer służbowy dzielnicowego wpisała pod nazwiskiem Bąbelewski, z którym zna się od dziecka.
Bąbelewski jednak, słysząc w słuchawce dziecięcy głos, zaniepokoił się. - Poprosiłem, żeby dała rodzica. Ale dziewczynka mówiła tylko "mama, mama". Po kilu minutach znowu połączenie z tego samego numeru. Myślałem, teraz to pewnie dzwoni dorosły. Ale znowu to dziecko. Miałem kilkanaście takich połączeń. Kiedy oddzwoniłem i też odebrało dziecko, już się bardzo zaniepokoiłem - opowiedział nam dzielnicowy.
Ściągnął do mieszkania 39-latki policjantów.
Kobieta przeżywa teraz koszmar. Obwinia tylko siebie. - Zrobiłam najgłupszą rzecz na świecie - wyznaje.
"Za chwilę pomyśli, że mama jej nie chce"
- Jestem matką samotnie wychowującą dziecko. Zaczęło mnie to przerastać. Kiedy jest natłok problemów, sięgam - opowiedziała nam matka dwulatki.
Jak zapewnia, nie pije codziennie i podjęła już terapię antyalkoholową. Niestety, trochę za późno.
Gdy jej córka zadzwoniła do Bąbelewskiego, ona spała upojona alkoholem. Policjanci z pomocą strażaków wkroczyli do mieszkania. Wyważyli drzwi. Badanie alkomatem wykazało u 39-latki ponad 2,5 promili alkoholu.
Dziewczynka została przebadana w szpitalu. Jak potwierdzają śledczy, jest w bardzo dobrym stanie. Ale sprawa została zgłoszona do sądu i na czas postępowania dziecko zostało umieszczone w innym domu, u swojej cioci, w innym mieście.
Matka: - Dla mnie to koszmar, że nie ma jej w domu. Jesteśmy same, wszystko robiłyśmy razem. Ale ona cierpi bardziej, za moje błędy. Nie rozumie, co się stało. Dlaczego mama przychodzi i wychodzi bez niej? Za chwilę pomyśli, że mama jej nie chce.
Zarzut i sąd
39-latka ma zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Grozi jej za to do 5 lat więzienia. Czy i kiedy będzie mogła zajmować się córką, zdecyduje sąd w Bytomiu.
Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice