Wszystkie konta Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej zostały zajęte przez komornika. Większość lekarzy otrzymała wypłaty z opóźnieniem. Nie działa też oddział wewnętrzny i część oddziału ratunkowego. Dyrekcja przekonuje, że stara się rozwiązać sytuację. - Przyglądamy się tym działaniom i liczymy, że nie ucierpią na tym pacjenci - mówi rzecznik śląskiego oddziału NFZ, Małgorzata Doros.
Dyrekcja, w przedstawianych władzom miasta sprawozdaniach, zapewniała, że długów nie ma. Okazało się, że to nieprawda. Komornik zajął 6 milionów złotych.
- Kwota ta została zajęta przez komornika na poczet zobowiązań dąbrowskiej lecznicy wobec wykonawcy Zagłębiowskiego Centrum Onkologii - wyjaśnia Zbigniew Podraza, prezydent Dąbrowy Górniczej.
To część placówki, która miała leczyć kompleksowo pacjentów ze schorzeniami onkologicznymi. Na planowanych 100 łóżek, dzisiaj działa niewiele. Dwa piętra stoją puste. Nie podpisano nawet kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.
"Komornik się pospieszył"
Dyrekcja szpitala twierdzi, że komornik się pospieszył. Złożyła już zażalenie na jego postępowanie. - W sądzie trwa spór z wykonawcą prac przy budowie Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. Nie wiadomo, jak się zakończy – dodaje Podraza. Zgodnie z przepisami, komornik może zająć nawet konto szpitala w Narodowym Funduszu Zdrowia, na którym są pieniądze za leczenie.
- Wpłynęło już do nas zajęcie komornicze. 75 procent środków, które przekazujemy szpitalowi co miesiąc, zostanie na jego kontach. Jednak pozostałą część zobowiązani jesteśmy przekazać komornikowi - wyjaśnia Małgorzata Doros, rzecznik śląskiego oddziału NFZ.
Niepełne wypłaty, zamknięte oddziały
Kwota, potrzebna na wypłatę wynagrodzeń, musi zostać zapewniona. Nie wiadomo zatem, dlaczego tylko część medyków otrzymała pieniądze.
– W lutym pieniądze trafiły na konto personelu niższego szczebla oraz do pielęgniarek. Lekarze otrzymali część pensji, gwarantowaną ustawowo. Dostaliśmy zapewnienie od dyrekcji, że w ciągu kilku dni wszystkie zaległości zostaną uregulowane – mówi prezydent Dąbrowy Górniczej.
Mimo to, personel obawia się o swój los.
Od 1 lutego w szpitalu nie działa oddział chorób wewnętrznych i częściowo SOR. Podobno nie było chętnych do pracy lekarzy. - Nie mogliśmy tego pogodzić. Dyrekcja wymagała od nas, byśmy pracowali jednocześnie na dwóch dyżurach - na internie i oddziale ratunkowym. Mogłoby to źle wpłynąć na naszych pacjentów - przyznają lekarze.
Dyrekcja, do końca miesiąca musi znaleźć rozwiązanie. Jeśli do tego czasu nie znajdzie nowej obsady, może stracić kontrakt z NFZ i na internę i na SOR. A to oznacza stratę kolejnych kilku milionów złotych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: msin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24